Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

piątek, 13 listopada 2015

Świat na żywo

Byłem dziś poza domem od... dawna. Rzadko wychodzę z domu bo to zaczyna się robić niebezpieczne ale po kolei.

Chciałem załatwić samodzielnie kilka spraw. Ot taka namiastka poczucia samodzielności. Całe ubieranie mnie nie miało nic wspólnego z samodzielnością bo wszystko zrobiła za mnie mama. Wyszedłem z domu i czułem się od razu nieswojo. Nogi skakały jakby były nie moje. Mnie prostowało i zsuwało z wózka. Byłem już na dole więc jadę. Może się rozejdzie.

Najpierw pojechałem do fryzjera. Fryzjera zaliczyłem szybko, a następnym etapem był lekarz. W drodze do lekarza złapała mnie spastyka i to taka, że zacząłem zjeżdżać z wózka. Tak mnie wyprostowało i nogi rzucało, że kobieta koło Biedronki chciała dzwonić po pomoc. Myślała, że mam atak padaczki:-) Chciała mi pomóc usiąść ale podszedł facet. Powiedziałem mu spokojnie co i jak i bez pier... ustawił mnie tak że o mało co.... Głowę miałem między nogami bo tak mnie naciągnął:-) Ale było dobrze:-) Wiedziałem, że ten "błogostan" długo trwać nie będzie. W Biedronce kupiłem małpkę wódki i to mi dopiero pomogło. Całej nie wypiłem ale czułem jak z każdą minutą napięcie spada. Miałem ze sobą Baklofen ale nic tak szybko nie rozluźnia jak alkohol i maryśka:-) Tak przygotowany pojechałem do lekarza.
Lekarza mam super luzaka. Wyczuł ode mnie ale powiedziałem mu co i jak. Skwitował to tym, że to było na zdrowie. Potem pojechałem realizować zakupy w aptece. Po drodze zrobiło się chłodno i musiałem prosić ludzi o pomoc w zapięciu kurtki bo sam bym sobie z tym nie poradził.

Pojechałem jeszcze do sklepu na zakupy. Kupiłem Jim Beam'a, cole i pistacje. Dziś jest mecz:-) a na stacji benzynowej zjadłem obiad.

Jestem stale rehabilitowany. W ramach programu rehabilitacyjnego mam zajęcia z Mateuszem 2x w tygodniu ale dokupuje u niego prywatnie jeszcze jeden dzień.

Ćwiczę, rehabilituje się - cały czas:-) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)