Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Umówiłem się z Olą na kawe

Szybko otrzepałem kurz po ostatnim wpisie. Już na drugi dzień było znacznie lepiej. Nie to, że ozdrowiałem tylko takie jest moje życie, taki ten mój SM. Nigdy mnie nie zaskakuje. Można powiedzieć, że jest nudny i przewidywalny:) Kilka lat temu wierzyłem, że może być inaczej, że dam radę. Wszyscy mi powtarzali, że nie wiesz jak będzie, że to nie musi tak być. Okazało się, że jednak to ja mam rację. Wcale się nie cieszę z tego, że to ja miałem rację.

Dni w Ostoi szybko mijają. Teraz było kilka dni wolnego ale czy tak naprawdę w moim wypadku robi to różnicę? Wszystkie dni są takie same tzn. toczą się w slow motion.

Mam już wyniki rezonansu. Pozbyłem się wszystkich przeszkód, które stały mi na drodze do starania się o autologiczny przeszczep komórek macierzystych w Katowicach. Dziś ustaliłem, że w przyszłym tygodniu jadę na konsultację. Pewnie mnie zakwalfikują. Powinienem się cieszyć ale ja jestem realistą. Cieszyć się będę gdy to coś pomoże, wystarczy, że zatrzyma postęp. Gorzej będzie gdy okaże się, że "leczenie" swoje, a mój SM swoje.

Poznałem tutaj Olę. Jest bardzo, bardzo ciężko chora. Gdy ją się widzi to moje "narzekania" są obrazą dla Boga. Nie da się ukryć, że bardzo się bałem spotkania z nią. Ona choruje 11 lat. Ja 16 sierpnia "świętowałem" 9 rocznicę diagnozy. Bałem się z nią spotkać. wstydzę się tego. Mimo, że jestem już zahartowany to przykre jest widzieć człowieka w takim stanie. Ciężko uniknąć odniesień do samego siebie. Pytanie czy ja też tak skończę jest oczywistą oczywistością. O Olę opiekunki i pielęgniarki bardzo dbają. Co chwilę ktoś do niej przychodzi. Absolutnie nie można narzekać. Ola chciała bym dał jej swoją rękę. Gdy podałem jej rękę to poczułem, jak bardzo może człowiekowi brakować bliskości drugiej osoby. Ja też tego doświadczam.

To samotność w tłumie. Umówiłem się z nią dzisiaj na kawę:) Postaram się dotrzymać jej towarzystwa.



2 komentarze:

  1. Dlatego właśnie unikam spotkań z chorymi....bo zaczyna się porównywać.
    Trzymaj się! Komórki macierzyste pomogą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest łatwe ale najgorsze są uprzedzenia. Ja też nie chciałbym by mnie traktowano jak trędowatego gdy kiedyś będę w takim stanie, a prócz tego ja ją polubiłem i teraz trochę się wstydzę swoich uprzedzeń.

      Usuń

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)