Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

czwartek, 5 kwietnia 2012

Zabiegany

Wczoraj miałem mega zakręcony dzień. Rano przyszła do mnie Ola na rehabilitację. Nie zmęczyła mnie zbytnio ale i tak „chodziłem” potem jak szkieletor na sztywnych nogach. To chyba był taki dzień. Po rehabilitacji przyszedł Arek bo miałem iść koło 11:30 do pani Ingi.
Pani Inga to cudowna, starsza osoba. Modli się za mnie codziennie. Kiedyś otrzymałem od niej różaniec święty, który został pobłogosławiony przez Ojca świętego Jana Pawłą II, a wczoraj pojechałem pomóc Pani Indze przy komputerze. Przy okazji odebrałem od niej błogosławieństwo od papieża Benedykta XVI. To błogosławieństwo specjalnie dla mnie załatwiła Pani Inga w Rzymie. U Ingi spędziłem godzinę. Potem pojechaliśmy z Arkiem do sklepów. Mnie się nie chciało wychodzić za auta wiec siedziałem na dupsku. Gdy wróciłem do domu, to zdążyłem się przebrać i ubrać kąpielówki, chwilkę odpocząłem i pojechałem na basen. Dobrze mi się pływało chodź nie tak jak ostatnio. Nie wiem czy woda była zimniejsza ale bardzo zmarzłem w wodzie. Ledwie się zatrzymałem w wodzie i już mi było zimno. Również wyjście z wody nie było takie sprawne jak ostatnim razem ale dałem rade sam. Do domu wróciłem koło godziny 21.

Byłem bardzo zmęczony ale spać poszedłem przed godzina 1 w nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)