Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Historia nie dowiary :)

Siedzę w domu bo w zasadzie większość czasu tak spędzam. Wyjątkami są ćwiczenia i ewentualnie dokuśtykanie do ubikacji, łazienki lub kuchni.

No i tak sobie wczoraj siedzę na tej kanapie, oglądam z mamą coś w TV ale jakoś się tak wiercę na tej dupci. Nie mogę znaleźć odpowiedniej pozycji. Cały czas coś mnie uwiera na prawym boku. Obciążam lekko lewy pośladek i siedzę dalej ale przecież długo tak nie wysiedzę. Znów obciążam równomiernie dwa półdupki ale ten prawy znów od razu mnie boli. Uczucie było takie, jak bym siedział na czymś. Przesuwam się obok. Macam tapczan ręką by sprawdzić czy aby czegoś nie ma w tapczanie co mnie uwiera i... nie ma nic. Wszystko w porządku.
No to siedzę dalej ale to mnie boli i wku....a! Wsadzam rękę pod majtki i próbuję zlokalizować miejsce bólu na pośladku. Macam, macam, macam i znalazłem.
Nacisnąłem to miejsce i poczułem silny ból. Jezu... to syf na dupie? Taki wielki? No jakaś masakra. Jak to się stało? Przecież ten okres w swoim życiu mam za sobą.
Co się robi z czymś takim? Wyciska! Zastanawiałem się tylko, jak to będzie przebiegało skoro jest on taki upierdliwy i bolesny. Nie ma wyboru. Ściągam lekko majtki i dres no i oglądam miejsce.

No jest zaczerwienione. Pewnie od uciskania został ten syf podrażniony. Patrze, a tam z tego miejsca wystaje jakiś sznurek. Coś a la nitka. Pewnie jakiś paproch się przyczepił - tak sobie pomyślałem. Chwyciłem tę nitkę by ją usunąć i przystąpić do "zabiegu". Ciągnę ją ale nie mogę jej usunąć. Czuję ból i opór. Ewidentnie wychodzi on z mojej bolącej dupki. Wyobrażacie sobie, jakież było moje zdziwienie? Logicznie myśląc... i nic mi nie przychodzi do głowy. Przeszukuję naprędce pokłady mojej wiedzy z zakresu ogólnie rzecz ujmując biologi i nie znajduję odpowiedzi. Moja mama leci do łazienki po lusterko bym oglądnął to miejsce. Tyle, że po co mi oglądać to miejsce. Trzeba wyciągnąć tą nitkę tyle, że to boli.

Pojawia się pytanie jak to się tam znalazło i co będzie na końcu? Odpowiedzi nie były istotne. Trzeba ciągnąć to ciągnę. Czuję ból i to że, wychodzi to ze mnie cokolwiek to jest! Ciągnę jeszcze chwilę i w końcu jest. Wyszło wszystko, a na końcu jest... igła do szycia:). Taka zwykła igła.

Wyobrażacie sobie moje zdziwienie? Nitka wychodząca z mojego ciała już była zagadką ale igła i nitka? Jak można sobie wbić taką igłę? Niech ktoś spróbuje wbić sobie leżącą iglę siedząc na łóżku. Przecież to niemożliwe, a wbić ją sobie i nie czuć? Nie możliwe! A jednak!

Mnie się udało. Nie wiem jak to możliwe. Gdyby mi to ktoś opowiedział tak jak ja Wam, to bym kazał się popukać po głowie i powiedział, że to niezła ściema.
Dziś była u mnie Ola i chciałem jej pokazać to miejsce ale nie ma już po akcji żadnego śladu. Na mnie goi się wszystko jak na psie!

To jest dla mnie bardzo krępujące i upokarzające ale nie mam wyboru. Proszę Was jak co roku o pomoc i przekazanie na moją rehabilitację 1% z Waszego podatku za rok 2012. By przekazać 1% należy w zeznaniu podatkowym wpisać numer KRS: 0000055578 oraz cel szczegółowy: Wojciech Mrugalski. Liczy się każdy grosik.
 
Przekaż 1% podatku na rehabilitację i walkę ze stwardnieniem rozsianym SM
Numer KRS: 0000055578, oraz cel szczegółowy: Wojciech Mrugalski.
W zeszłym roku uzbierało się prawie 5700 zł za które ogromnie dziękuję.

1 komentarz:

  1. Brak czucia w takim stopniu to bardzo niedobra oznaka :(

    OdpowiedzUsuń

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)