Wczoraj wieczorem odwiedził mnie przyjaciel Dżakub i mój brat. Przynieśli ze sobą trunki, piwo i Jim Bima, a ja zamówiłem pizzę. Było fajnie, wesoło i śmiesznie. Śmiałem się z nimi ale mnie ogólnie do śmiechu nie jest.
Dziś za to przyszedł prawie z nienacka w odwiedziny mój bratanek. Dowiedział się, że wróciłem. Nie miał po drodze ze szkoły ale znalazł czas. Już się umawiamy na korepetycje z matematyki i chemii. Młody ma 15 lat, trenuje pływanie. Straszne z niego ciacho. Oj, będzie kolejka dziewczyn do niego albo i już jest.
Dziś miałem zamiar coś poćwiczyć. Pierwszy raz od 10 marca ale jakoś mi zeszło. Może jutro się zmobilizuję bardziej. Muszę się czymś zająć. Boję się tego co oczywiste tzn. że jeszcze bardziej uzmysłowię sobie jak bardzo jestem słaby. Nie wiem czy będę miał taki zapał do ćwiczeń jak dawniej ale spróbuję. Na pewno nie będę miał tyle sił by ćwiczyć 90 minut w ciągu dnia jak to robiłem dawniej.
Zobaczymy jutro co z tego będzie.