Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

piątek, 6 czerwca 2014

To są ostatki

Aga przyjechała do Krakowa i znów poszliśmy na kolację i do teatru. Byliśmy na kontynuacji czyli na Mayday 2. W tetrze jak to w Bagateli było śmiesznie, a na kolacji...
Nie jetem zgoszkniały, kapryśny i bóg wie jaki ale jest już nie wiele przyjemności dla których mi się chce jeszcze wyjść z domu. Spotkania z Agnieszka, teatr i kolacja w dobrym towarzystwie jest taką przyjemnością. Dla takich chwil warto się użerać z ubieraniem skarpetek, spodni i butów.

Za półtorej tygodnia idę wyciągnąć gwóźdź śródszpikowy z nogi. Po tym zabiegu nie będę mógł obciążać lewej nogi przez 6 tygodni. Na czas rekonwalescencji jadę na Wolę Batorską. Nie zamierzam się tam rehabilitować bo ten etap mam już za sobą. Jadę tam ponieważ w tym samym czasie będę mieć remont łazienki w domu, a mnie będzie trzeba obsługiwać cały czas. Nie wstanę, nic nie zrobię koło siebie sam bez jednej nogi. Teraz już ledwie radzę sobie ze sobą, a przecież jeszcze mam dwie nogi. To takie uczucie jak bym wiedział, że wkrótce to koniec. Oczywiste, że nie umrę podczas wyciągania gwoździa z nogi ale to już nie będzie życie. Skoro nie będę mógł poradzić sobie samodzielnie z załatwianiem podstawowych potrzeb to nie będzie wychodzenia. Na pewno nie będę ubierać pampersów. To nie dla mnie.

Jak będę żył? Nie wiem. Nie umiem sobie tego wyobrazić. Co to za życie? To że oddycham to jest życie i czy to jeszcze życie? Dusza zamknięta w klatce niesprawnego ciała. Będę jadł, wydalał. Umieranie w łóżku to chyba największa kara.

Wszystko wskazuje, że to moje ostatki.



5 komentarzy:

  1. Zobacz na nagłówek Twojego bloga, sam napisałeś: "...ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, choć może trochę inne, może trudniejsze, ale to nie koniec".

    https://www.youtube.com/watch?v=KApmfGxoCG0

    chwila, która trwa, może być najlepszą z Twoich chwil...


    OdpowiedzUsuń
  2. Jestesmy wszyscy z Toba, wszyscy Twoi bliscy i przyjaciele i nie damy Ci sie poddac chocby nie wiem co ...Bedziemy walczyc ZAWSZE!! Nikt i nic nie pokona Cie, a szczegolnie takie gowno............

    OdpowiedzUsuń
  3. Wpadam tu od około tygodnia. 1,5 roku temu otrzymałem niepotwierdzoną jeszcze diagnozę SM. W oczekiwaniu na kolejny rzut, który ostatecznie (w/g kryteriów) potwierdzi chorobę, żyję, pracuję, robię to co zwykle, chociaż pewien niewielki uszczerbek na zdrowiu po incydencie neurologicznym mi pozostał. Jak zapewne każdy chory na SM miewam okresy lepszego i gorszego samopoczucia (również tego psychicznego). Staram się ze wszystkich sił (o ile mam na to wpływ), by tych słabszych dni było jak najmniej. Pomimo tego, że Cię Wojtku nie znam, za sam fakt dzielenia się przez tak długi okres czasu doświadczeniem swojej choroby i wiele, wiele dni walki z nią - niesamowicie podziwiam i szanuję. Nie poddawaj się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale przecież po wyciągnięciu gwożdzia i 6 tygodniach rekonwalescencji bedziesz mógł funkcjonować!!! Wcześniej czytałam że cały ten gwóźdź przeszkadza "na drodze: do Kliniki w Katowicach, Ja wiem że teraz nie "biegasz" ale wyciągnięcie gwoździa z nogi nie jest jej np "złamaniem" - więc po co od razu zakładać - Że to już "koniec", pampersy i łóżko!!! No napewno to cię trochę "UZIEMNI", ale nikt nie powiedział że już zostaniesz w tym łóżku!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Teraz będzie tylko lepiej . Głowa do góry!!!

    OdpowiedzUsuń

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)