Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

środa, 26 sierpnia 2015

Koncert Linkin Park Rybnik 2015

Wczoraj wybrałem się z bratem na koncert zespołu Linkin Park. Koncert był na stadionie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Rybniku.
Z Krakowa do Rybnika mieliśmy około 120 km. Udało się dojechać poniżej 2 godzin. Miałem bilety dla osoby niepełnosprawnej i niebieską kartę parkingową więc wszystkie drzwi, nakazy i zakazy nas nie obowiązywały. Zostaliśmy poprowadzeni pod sam stadion - pełna kultura.

Koncert zaczął się z 15-to minutowym opóźnieniem ale potem było coraz lepiej. Wszystko było dobrze widać i słychać chodź miałem miejsca daleko od sceny. Stadion, zwłaszcza otwarty nie jest najlepszym miejscem na takie koncert ale wszystko było super. Dawali czadu i to ostrego.



  

Dla bardziej dociekliwych i chcących dowiedzieć się więcej o koncercie to polecam relacje tutaj

Koncert zakończył się koło godziny 23. Powrót był dużo szybszy. Brat mówił, że nie raz jak wracał np. znad morza samochodem to na drogowskazach były różne inne małe miejscowości dalej niż Kraków ale Krakowa nie było. Wczoraj było tak samo. Były drogowskazy na Wrocław, Łódź, Rzeszów, Katowice ale na Kraków nie! To chyba jakieś kompleksy. Dopiero w Katowicach pojawiły się drogowskazy na Kraków:-)

Bardzo się cieszę, że mogłem być na tym koncercie i nie zrezygnowałem. Wszystkim którzy mówią, myślą, że nie mogą, nie potrafią i mają inne negatywno - depresyjno podejście do siebie, choroby, życia to mówię wam - jesteście w błędzie! Przestańcie myśleć o tej chorobie, o tym co z Wami będzie. Jak będziecie żyć, co z Waszą pracą, mieszkaniem, dziećmi itp. Na większość tych rzeczy nie macie praktycznie żadnego wpływu! Dzięki takiemu myśleniu człowiek popada w smutek, depresje. Rezygnuje, wycofuje się. Czy na prawdę warto jest myśleć tylko o tym co nam choroba zabrała? Czy warto myśleć o tych czarnych wizjach, które mózg roztacza w głowie? Przecież bardzo często one się nie sprawdzają i okazało się, że się jakoś udało. Ja te złe myśli zamknąłem w pokoju gdzie jest bajzel i syf. Wszędzie mam posprzątane, a do tego pokoju nie zaglądam i nie zamierzam. Życie mamy jedno. Powtórki nie będzie, a kiedy przyjdzie nasz koniec to nie chcę myśleć o tym czasie tu spędzonym jak o jednej wielkiej tragedii na ziemi. Zamierzam wyciągnąć z tego życia maksimum i myśleć pozytywnie.

Nigdy specjalnie nie narzekałem na swoje poprzednie życie za "życia" czyli kiedy byłem sprawny. Teraz, kiedy jestem w takim stanie w jakim jestem to też specjalnie nie jestem chyba uciążliwy i marudny ale od skoku ze spadochronem czuję taki wewnętrzny spokój. Raczej niewiele bym zmienił. Miałem fajne życie, ludzi w okół siebie, przyjaciół, znajomych. Niczego nie żałuję, przed niczym nie zrezygnowałem. Nie należy rozumieć tego, że jestem szczęśliwy z obecnego stanu rzeczy. Żyję tu i teraz i niczym innym się nie zamierzam zajmować, zwłaszcza że mój wpływ na życie jest bardzo ograniczony.

Teraz czas zacząć szukać nowych rozrywek:-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)