Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

niedziela, 18 grudnia 2011

Weekend na maxa

W piątek przed południem wyglebiłem w domu. Miałem taką kraksę, że jak upadłem to poleciały mi łzy z bólu. Noga w prawej kostce mnie tak bardzo bolała, że wydawało mi się, że z dzisiejszej imprezy są nici, ale moje "piękne, młode" ciało tak szybko się regenerowało, że po 3 godzinach noga prawie już nie bolała.

No i poszliśmy w piątek do klubu. Przed wejściem do klubu była lekka konsternacja. Schody wyglądały jak przepaść, a ja na wózku. Chwyciłem się Rafała za szyję i można powiedzieć, że mnie zwlókł jak zwłoki na dół. Byłem tak napalony, że gdybym nie mógł tam z jakiś powodów zejść do klubu to bym się z tych schodów rzucił jak Wanda co nie chciała Niemca:). Była Iwona moja sąsiadka, Marysia z moim bratem, ja i Rafał. Później dojechała Ola z Łukaszem i Piotruś. Ola zaliczyła małą obsuwę. Tak się pindrzyła (czyt. robiła na bóstwo) że nie wyrobiła się z czasem. Odnotowałem spóźnienie w okolicach 40 min. ale efekt był piorunujący i wart każdej minuty. Iwona też super wyglądała. Kto by pomyślał, że taki skarb mi wyrósł za drzwiami:) Iwona z Olą dawały niezłego czadu na parkiecie. Sam tego nie widziałem ale z opowiadań Piotrusia i znając je, ich wygląd, seksapil to musiały doprowadzać facetów do czerwoności. Wiem, że wam to ciężko zrozumieć ale wyobraźcie sobie Ewe w raju, która kusi Adama. Jest ponętna, przekonująca, seksowna, czarująca, urocza, piękna, tajemnicza, niebezpieczna. Rozumiecie to? To dobrze bo to była jedna kobieta, a one w duecie to mieszanka wybuchowa. W dodatku same się nakręcają:). Najlepsze w tym wszystkim jest, że dziewczyny przy nas, 35+ letnich facetach się świetnie bawiły. Nie jest to oczywiście moje przekonanie ale ich opinie. Nam też było nice:). Z klubu wyszliśmy koło 2 w nocy bo mój brat miał już oczy na zapałkach.

Jutro tj. na niedziele umówiliśmy się na łyżwy. Ola będzie się uczyć jeździć więc na pewno będzie wesoło. Będzie robić siare (czyt. obciach). Iwona swoją skromnością by nie zrażać Oli i ją podtrzymać na duchu powiedziała, że też nie jest prima baleriną na lodzie. Za to Rafał, jak to Rafał – stwierdził, że on… bardzo dobrze jeździ! Jadę z nimi, będę ich dopingował. Ola to w ogóle osobny przypadek bo chce i zamierza robić rzeczy których wcześniej by nie robiła. W większości prowodyrem jest Iwona. Obie to ciche wody:) Wygląda na to, że nam się robi paczka wiekowo 25- i 35+++:)

Wróciliśmy z imprezy i jeszcze przez godzinę gadałem z Olą przez telefon. W rozmowie mnie zaskoczyła. Mówi mi, że przyjdzie do mnie jutro, ot tak, w odwiedziny, nie na rehabilitacje:) W południe do mnie dotarła, posiedzieliśmy, pogadaliśmy, a czas tak szybko pomykał. Niestety ale miałem czas tylko w zasadzie do 15.30 bo później musiałem jechać na spotkanie wigilijne do KLIKi. Szczerze mówiąc, było tak fajnie, że nie chciało mi się nigdzie wychodzić. Ola pomogła mi wyjść z domu i wsiąść do taksówki.

Wigilia rozpoczęła się z dużym opóźnieniem. Ludzie zjeżdżali się jeszcze przez 1,5 godziny. Wszystko rozpoczęło się od Mszy Św., a potem były życzenia i wigilia. Ludzi było tak dużo, że to całe pomieszczenie się zakorkowało. Spotkanie było momentami wzruszające, a ogólnie bardzo sympatyczne.

Do domu dotarłem zmęczony. Wiedziałem, że jak odsapnę chwilę to mi przejdzie. Dzwonie do Tomka. Pytam się go kiedy do mnie przyjdzie bo już jestem i czekam na niego. W słuchawce go ledwie słyszę. Jakieś wiatry. Nie wiem o co chodzi. Zrozumiałem w końcu, że on biega, trenuje ale nie zatrzymał się. Chyba mi powiedział, że zadzwoni jutro a dzisiaj go u mnie nie będzie. Tyle zrozumiałem.
No to siadam do komputera, rozmawiam z Iwoną, a ją nosi. Poszła bym do Aquaparku. Tak ją nosiło, że wyciągnęła Olę bez większego problemu na wodny relaksiek. Dziewczyny tak sobie przypadły do gustu, taką mają chemie między sobą, że ludzie z zewnątrz myślą, że one się już bardzo długo znają. Jak już się wyrelaksowały to… wpadły jeszcze do mnie na Martini z lodem. No i znów było wesoło. Wyszły o północy:)

Plan na jutro jest taki, że najpierw pojadę na rynek główny. Może mi się uda uścisnąć rękę Prezydentowi miasta Jackowi Majchrowskeimu bo ma o godzinie 12 razem z Kardynałem Dziwiszem składać życzenia świąteczno – noworoczne. Potem zawitam na chwilę do Iwony do pracy. Trochę o ile będzie miała czas pozawracam jej głowę, a potem sam muszę jechać zrobić zakupy świątecznych prezentów bo ogólnie jestem w wielkiej czarne d…e:) Wieczorem oczywiście idę na łyżwy.

Ten weekend jeszcze się nie skończył, a już uważam go za jeden z najlepszych. A jakie dziewczyny jeszcze mają plany:). Tenis ziemny, bilard, kręgle, basen no i kolejna impreza w klubie:)
WOW – będzie się działo!

2 komentarze:

  1. WRESZCIE :D
    ajaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Korzystaj z życia póki masz ochotę.Jesteś jeszcze młody bo mnie już się nie chce wolę siedzenie w domu.Zresztą jestem starsza i wiele juz przeżyłam.Teraz chcę tylko spokoju.Uwielbiam też życie towarzyskie i taka kiedyś byłam.Ale teraz czas na wyciszenie i inne myślenie.Pozdrawiam Krysia

    OdpowiedzUsuń

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)