Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

wtorek, 11 września 2012

Wisła 2012

W dniach od 6 do 9 września byłem na zaproszenie i dzięki uprzejmości (trzeba się ociupinkę podlizać:-P) fundacji Helpful Hand na warsztatach szkoleniowo terapeutyczno - integracyjno - psychologicznych dla chorych na stwardnienie rozsiane i ich opiekunów w Wiśle.
Pod tym linkiem jest program całej imprezy Można powiedzieć, że jest to już cykliczna impreza ponieważ było to już czwarte spotkanie. Całe spotkanie było jak coś a'la Red Bull X-Fighters tylko lepsze:) Niestety ale nie nagrał mi się żaden film z naszych akrobacji ale musicie mi uwierzyć na słowo. Było zajefajnie:)


Mieliśmy wyjazd z Krakowa do Wisły o 10 z pod McDonalda przy rondzie Matecznego. Jechałam ze swoją opiekunką Magdą z Rzeszowa. Notabene Magda również jest chora na SM ale optycznie prawie zdrowa. Musiałem mieć kogoś do pomocy ponieważ zabierałem swój rydwan czyli ręczny wózek inwalidzki, a ponieważ moje ręce są już jakie są to potrzeba było kogoś do powożenia. Jakoś się wgramoliłem do busika i od razu zapoznaliśmy się i przeszli na Ty z Jaśkiem. Jasiek to 12 letni syn Ani. Super chłopak, luzak na maxa i wszędzie go było pełno, a do tego, drogie panie, jak osiągnie pełnoletność, a może i wcześniej to będzie miał wszelkie atuty by łamać wasze serca.
Jeszcze w busie gdy jechaliśmy to powiedziałem ludziom, że nasza dobrodziejka podczas tej imprezy będzie obchodziła urodziny no i że pasowało by zrobić jakąś składkę na prezent. Mnie o jej urodzinach nie przypomniał Facebook bo nie umieściła tam takich informacji ale zapomniała o usunięciu tych danych z NK! Jeśli przeczyta ten wpis to zapewne w przyszłym roku już powiadomienia nie dostanę:) Do sprawy urodzin Małgosi wrócę w dalszej części.

Pierwszego dnia po obiedzie było zorganizowane spotkanie zapoznawcze. Większość ludzi się już znało z wcześniejszych spotkań w Wiśle, fundacji, krakowskim PTSRze. Ja znałem tylko kilka osób i można powiedzieć, że w żargonie wojskowym byłem kotem ale żadnej fali nie doświadczyłem - wręcz przeciwnie. Wszyscy się witaliśmy na pierwszym grupowym spotkaniu. Kolejka szła zgodnie z ruchem wskazówek zegara i przyszła moja kolej. Krótko się przedstawiłem. Ot takie blablabla ale za to Małgosia mnie przedstawiła. Powiedziała, że prowadzę bloga, i by się pilnować przy mnie bo Was / Ich obsmaruję. Skoro tak to muszę zacząć od szefowej, naszej dobrodziejki. Wspólnym mianownikiem tych imprez i w/w organizacji jest Małgosia.
Co tu dużo mówić. Spisała się na piątkę. Nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić ogromu pracy jaką włożyła by było nam tak dobrze. Z niej jest tak świetna organizatorka, że gdybym kiedyś znów wpadł na pomysł by się ponownie ożenić to poproszę Małgosię by się zajęła całą organizacja tej imprezy:) Ona by mi nawet żonę znalazła:)

Pierwszego dnia po kolacji było spotkanie z prof. Zbigniewem Królickim na temat wpływu psychiki i pozytywnego myślenia na procesy zdrowienia. Wkład dotyczył metody Silvy. Naprawdę świetna sprawa i każdy powinien posłuchać tego faceta w realu.


Codziennie o 7:30 była 30 minutowa gimnastyka. Byłem tylko na pierwszej bo po pierwsze na wózku nie chciało mi się ćwiczyć, po drugie był do dyspozycji basen, a po trzecie na basenie również byłem raz! Chyba mi się nie chciało. Ciągle i wciąż wymachuje łapami i nogami w domu to stwierdziłem, że sobie odpocznę. Z basenu bym nie zrezygnował bo przecież uwielbiam pływać ale program był tak napięty, że musiałbym się śpieszyć by po basenie gdziekolwiek zdążyć. Zdrowemu, a w zasadzie sprawnemu to przebieranie i ubieranie przychodzi łatwo i szybko, a mnie... szkoda gadać. Najbardziej stratnym na tym moim nie basenowaniu był Jasiek bo chciał ze mną pływać a ja... zdezerterowałem:(

Po śniadaniu byłem na bardzo ciekawym wykładzie Dr n.med. Edyta Biernat-Kałuży który dotyczył wpływu diety warzywno owocowej na przebieg stwardnienia rozsianego.


Pani doktor tak jak my również jest chora na stwardnienie rozsiane. Co tu dużo mówić. Dla takiego sceptyka i mięsożercy jak ja, to ta dieta jest hardcorowa! Czego się nie robi dla osiągnięcia sukcesu. Muszę się do tego jakoś nastawić psychicznie i może wypróbuję tę dietę. Oczywiście nie było mowy o jakichkolwiek gwarancjach ozdrowienia ale na pewno można liczyć na poprawę samopoczucia, a może nawet na coś więcej. Nie będę dalej rozwijał tego wątku ponieważ w internecie jest bardzo wiele informacji na temat tej diety i każdy zainteresowany na pewno z łatwością znajdzie te informacje.
Podczas obiadu odśpiewaliśmy chóralnie dla Małgosi 100 lat no i dostała od nas prezenty i kwiaty. Ania ma doświadczenie w występach publicznych to i ona składała życzenia w naszym imieniu. Małgosia wyglądała na zaskoczoną i chyba na prawdę się nie spodziewała, że ktoś prócz jej bliskich będzie jej składał w tym dniu życzenia. Ach ta NK! Małgosiu - wszystkiego najlepszego i na drugie tyle przygotuj się.


W sobotę był wykład / prezentacja mgr Marty Syryjczyk na temat skutecznej rehabilitacji chorych na stwardnienie rozsiane. Spotkanie odbywało się na sali gimnastycznej. Mnie się nie chciało przebierać, rozbierać w ciuchy sportowe więc stanąłem z boczku by nie przeszkadzać i gdy już się wydawało, że będę siedział i dogadywał


  to zaprosiła mnie do indywidualnej rehabilitacji... dr Joanna Woyciechowska.

Na Pana blogu zamieszczone zostało zdjęcie dr Joanny Woyciechowskiej
 zrobione podczas warsztatów w Wiśle w 2011 roku.

Wykorzystując zdjęcie dr Joanny Woyciechowskiej naszego autorstwa
 prosimy o umieszczenie linku do źródła oraz właściciela praw autorskich.

Alternatywą jest usunięcie zdjęcia.

Pozdrawiamy
Zespół Serwisu



No nie mogłem i nie wypadało odmówić. Dr Joanna naciągnęła mi stopy i łydki. Bardzo dobrze mi się z Panią doktor rozmawiało. Małgosia również została zaproszona i później razem ćwiczyliśmy w trójkę pod okiem pani doktor.

Niektórzy wiedzą jaki jest mój sceptyczny stosunek do tego co mówi dr Joanna. Nie jest tajemnicą, że jest absolutną przeciwniczką Betaferonu, Extavia (Interferon-1b), Avonex (Interferon-1a), Copaxone (Glatiramer Acetate), Tysabri (Natalizumab), Gilenya (FTY720, Fingolimod), Campath (Alemtuzumab), Fampyra no i oczywiście tego co obecnie zażywam czyli Mitoxantronu. Uważa te wszelkie preparaty immunosupresyjne za nie skuteczne. Dziś w zasadzie się z nią zgadzam jeśli chodzi o mnie bo o tym, że wszelkie kuracje w przypadku mojego pierwotnie postępującego SM będą nieskuteczne mówili mi ci sami neurolodzy którzy zapisują w/w środki na rzutowo - remisyjny SM. O tym, że chcę i  będę zażywał Betaferona, a potem Tysabri zdecydowało 2,5 roku od diagnozy choroby. W tym czasie nie zażywałem niczego. Żyłem w zasadzie tak jak przed diagnozą. Byłem aktywny sportowo, a rower w tym czasie był moim oczkiem w głowi. Mimo aktywności ruchowej i sportowej choroba nie dała o sobie zapomnieć i cały czas postępowała.
Mimo, że mnie nie pomogły te środki z oczywistych powodów to znam osoby które funkcjonują na w/w środkach i sobie je chwalą. Nie chcę tu wprowadzać polemiki czy to czy tamto jest lepsze lub gorsze. Uważam, że każdy ma rozum i powinien sam dla siebie wybrać metodę leczenia. Proszę się  również zapoznać z artykułem prasowym pt. Leki na stwardnienie rozsiane nie zapobiegają niepełnosprawności.

Nad naszą duchowością czuwał Benedyktyn Ojciec Jan Paweł Konobrodzki. Niesamowity klecha, a


wisienką na torcie był... Krzyszfot Diablo Włodarczyk



Na sam koniec mamy fotografię zbiorową.



2 komentarze:

  1. poznaliśmy się na gimnastyce porannej ;-)
    a dieta zalecana przez dr Biernat-Kałuża jest godna polecenia, ja już ją wdrażam, dziś na obiad mieszanka fasolek z warzywami :)
    pozdrawiam
    Robert

    OdpowiedzUsuń
  2. :) pozdrawiamy Ania i JAś
    my jesteśmy na etapie zapoznawania się z menu wegańskiej diety i nastawiamy się psychicznie na przejście na tą dietę

    OdpowiedzUsuń

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)