Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

niedziela, 30 września 2012

Czerwone Ferrari

Po rehabilitacji z Olą wybrałem się wczoraj na spacer. W Krakowie była ładna i ciepła pogoda. Nie robiłem nic nadzwyczajnego. Najpierw pojechałem na obiad a potem ot tak szwendałem się po centrum. Na rogu ul. św. Jana oraz Rynku Głównego stało piękne Ferrari.




Gdybym tylko wyciągnął kapelusz i zbierał do niego tylko opłaty za możliwość cyknięcia zdjęcia z tym autem to byłbym majętnym człowiekiem. Bardzo dużo ludzi było zainteresowane tym autem. Zresztą czemu się tu dziwić? Wystarczy spojrzeć na to auto. Niecodziennie się takie cacka spotyka na naszych dziórawych ulicach.
Potem pojechałem zobaczyć co się dzieje na krakowskich Błoniach, a tam pełno ludzi tak jak i na Rynku. Nie miałem żadnych konkretnych planów więc objechałem Błonia dookoła i trzeba było się powoli zbierać na autobus do domu.

Gdy przyjechał autobus linii 152 to już widziałem, że prowadzi ten pojazd mój ulubiony kierowca. Linię obsługuję na zlecenie krakowskiego MPK SA firma Mobilis group.

    

W Krakowie nie można narzekać na kierowców. Są bardzo pomocni i uprzejmie ale ten jest wręcz wylewny. Podczas pomagania mi w rozkładaniu klapy w autobusie to przywita się, poda rękę. Wiadomo, że nie ma wiele czasu na pogaduchy ale jego otwartość i życzliwość zasługuję na pochwałę.

Gdy już wysiadłem z autobusu pod blokiem, gdy już się wydawało, że zaraz jadę do domu to zadzwonił do mnie przyjaciel z pytaniem czy idziemy na piwo. W 20 sekund się zgadaliśmy i się umówiliśmy a jeszcze dołączył mój brat. Nie było to żadne wielkie pijaństwo tylko tak siąść i pogadać.

W domku na pryczy byłem koło 19:30.

1 komentarz:

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)