Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

niedziela, 16 września 2012

Spotkanie w Helpful Hand

W sobotę wybrałem się do Małgosi, na spotkanie w fundacji Helpful Hand. Spotkanie było ustawione na godz. 11 w siedzibie fundacji przy ul. Kalwaryjskiej 32/11 w Krakowie.
Chodź nie mam bardzo daleko to z domu wyszedłem po godz. 9. Moja mama chciała jechać na działkę, a musiała mnie z domu wyprowadzić z wózkiem więc nie chciałem jej marnować czasu i przetrzymywać niepotrzebnie w domu.
Wsiadłem w autobus i pojechałem. Niestety ale nie mam autobusu, który by mnie z domu na ul. Kalwaryjską zawiózł bezpośrednio więc wysiadłem na ul. Stradom. To w zasadzie jest samo centrum Krakowa. By dojechać na ul. Kalwaryjską trzeba przejechać przez dzielnicę Kazimierz, pokonać most na Wiśle i po drugiej stronie jest dzielnica Podgórze i ulica przy której znajduje się siedziba fundacji.
Szybko znalazłem właściwy adres co nie było wielkim problemem ale było o wiele za wcześnie. Co tu robić? Stwierdziłem, że pojadę nad Wisłę pod dawny hotel Forum. Hotel ten jest już od dawna zamknięty ale był swego czasu bardzo sławny za sprawą reklamy piwa. Hotel znajduje się naprzeciwko Wzgórza Wawelskiego, gdzie pochowany jest tragicznie zmarły w katastrofie pod Smoleńskiem prezydent Lech Kaczyński z małżonką.


Przyjechałem nad Wisłę a tu jakaś zorganizowana gimnastyka na naszej sztucznej, nadwiślańskiej plaży. Muzyka, leci, ludzie się ruszają i ćwiczą. Okazało się, że to...


Trochę ludzi przyszło.

Miło było popatrzyć na dziewczyny na podeście:)

Na pierwszym planie basen na barce przy sztucznej plaży.

Kościół na Skałce.

Panoramę do ćwiczeń mieli fantastyczną. Szkoda, że pogada była taka sobie tzn. nie było zbyt ciepło.

Ileż można się gapić na laski albo na innych ćwiczących ludzi. Trzeba się było zbierać na spotkanie. Trochę jeszcze miałem czasu więc pojechałem tu i tam, zobaczyć co się zmieniło w Podgórzu. Gdy dojeżdżałem pod drzwi bramy to spotkaliśmy się na przeciwko z Małgosią, jej synem i mężem.
Siedziba fundacji jest friendly dla osób niepełnosprawnych ale nie ma tam na tyle miejsca aby wjeżdżać tam na wózkach elenktycznych. Małgosia ma tam swój wózek więc jej mąż najpierw mnie wprowadził na wózku do fundacji a potem zawiózł wózek żonie.
Gdy jechałem na wózku to nogi miałem jak dwie dzidy. Strasznie mnie spięło.
Na spotkaniu porozmawialiśmy o ostatnim pobycie w Wiśle no i takie tam. Było naprawdę fajnie. Zaprosiłem również na spotkanie Tomka z którym od jutra będziemy w szpitalu na Mitoxantronie. Będę chciał tam regularnie uczęszczać o ile pogoda będzie dopisywała i będę miał możliwości.

Po spotkaniu pojechałem na obiad do wietnamsko - chińskiej restauracji Hoang Hai przy ul. Zamkowej. Nie pamiętam już co zamówiłem ale jedzenie było bardzo smaczne.

Było koło 15 więc wybrałem się na Rynek Główny a tam ludzi... Była giełda staroci, pełno turystów. Trzeba było uciekać bo nie dla mnie są takie tłumy. Jeszcze się trochę powłóczyłem po Krakowie i do domu dotarłem koło 17:30. Byłem lekko wycięty po całym dniu więc musiałem legnąć.

Dzisiaj była u mnie Ola na rehabilitacji. Ostatnio nie mieliśmy okazji ćwiczyć razem bo ja byłem w rozjazdach, a na jest ostatnio zarobiona - dosłownie. Pracuje od rana do wieczora no i nie may okazji się umówić. Jestem od kilku dni zakatarzony i może dla tego nie miałem dzisiaj dobrego dnia na ćwiczenia. Mimo, że nie ćwiczłem z Olą dużo to szybko się zmęczyłem i trzba było odpuścić.

Jutro idę do szpitala na kolejną dawkę chemii. Mam nadzieję, że jutro mnie nie wyrzucą przez to przeziębienie i każą wrócić jak będę zupełnie zdrów. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem zaziębiony.

O ile znajdę czas i siły to następny wpis będzie ze szpitala.


2 komentarze:

  1. Nie ma czegoś takiego jak SM, ludzie dociekajcie prawdy! Szukajcie! Nie wiecie co jest powodem SM? Chlamydia lub borelia, poczytajcie w internecie wyniki badań. Z tego da się wyleczyć i TO NIE JEST BŁEDNA DIAGNOZA! Lekarze zarabiają na was krocie, z każdej terapii dostają od firm farmaceutycznych pieniądze. jeden świstek na betaferon- 300zł więcej.
    Wiem, bo MIAŁAM (nazwijmy) styczność z chorobą i BETAFERONY I INNE GÓWNA nie działają! Co działa na bakterie? Odpowiedźcie sobie sami...
    Wpiszcie w google : chlamydia sm
    To tyle, aktywność moja na tym forum się skończyła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Wojtek, Wojtek a jak chciałem Ci dać suplementy po których byś się tak szybko nie męczył to nie chciałeś ;p
    ale wpis i zdjęcia z Krakowa super, też dawno nie byłem nad Wisłą więc miło popatrzeć :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)