Wczoraj przed wyjściem z domu trafiała mnie cholera. Ubieranie się, wciąganie spodni na tyłek, zapinanie guzika w rozporku, wiązanie butów itp. Tysiące czynności normalnie uznanych za banalne ale mi nie wychodzi. Począwszy od szczegółowego oglądania majtek w celu trafienia odpowiednią nogą do odpowiedniej dziury. Nic tak nie wkurza na samym początku jak początkowa radość z trafienia oboma nogami do majtek, a na końcu rozczarowanie, że ku.... - majtki ubrałem tył do przodu. Takie "odkrycie" spuszcza ze mnie cała parę i wzmaga demona złości. Jestem jak wulkan. Epitety które wówczas lecą są straszne. Jest ich dużo i długo, a wszystkie są przez mega zaciśnięte zęby. Niedługo będzie tak, że mój zgryz będzie mocniejszy niż u krokodyla:) Gdybym planował ubrać majtki odwrotnie to na pewno by mi się nie udało. Podobnie jest ze spodniami. Gdy już jestem ubrany to myślę tylko o tym, że chętnie bym się połóżył w opakowaniu. Mam dość i odechciewa się wychodzić. Echhhh....
Jestem coraz słabszy. Nawet pomimo rehabilitacji. Nie chce niczego przesądzać bo jak zwykle jest zbyt wiele niewiadomych ale mam wrażenie, że ostatnio jakoś postęp mojej niepełnosprawności przyśpieszył. U mnie rehabilitacja nie przekłada się na poprawę albo nawet na utrzymanie dotychczasowej formy. Ku.... mać:) Taka karma:) Ja pier.... Dlatego mam ogólnie wyjebane na tę chorobę. Będzie co ma być. Mimo takiej perspektywy na ogół mam dobre samopoczucie i humor. Dzisiaj i teraz też tak jest. Banan na twarzy:)
Wczoraj zrobiłem trochę zdjęć i dwie sweet focie. Miałem nadzieje, że spodoba wam się Kraków, a tu od rana wychwalanie mojej aparycji. Czyli Kraków się nikomu nie podoba?:) Jezu, mam nadzieje, że te komplementy są od anonimowych.... kobiet:) Hahahahah:)
Sweet focie zrobiłem nie po to by się lansować. Jestem bardzo daleki od samouwielbienia. Niedawno był organizowany konkurs miss na wózku inwalidzkim Wygrała go notabene bardzo ładna dziewczyna. Ja nie zamierzam aplikować do mistera w podobnej kategorii. Zrobiłem zdjęcia by pokazać, że zapuściłem brodę. Abstrahując od
tego czy wyglądam dobrze czy też nie to powód zmiany "fryzury" na twarzy jest podyktowany tym, że i z goleniem mam coraz większe problemy. Broda to mniej do golenia. Wystarczy tylko trochę się podgolić na szyi by zarost miał jakiś kształt i można iść do ludzi. Golenie powierzchni płaskich jest dużo prostsze niż manipulowanie maszynka wokół bródki. Można powiedzieć, że zmiana wyglądu spowodowana jest prozą życia. A za łechtanie mojego ego dziękuję. Próżność to mój ulubiony grzech. Hahahahaha:)
Biedna ta moja rehabilitantka. Stara się, zależy jej, a tu walka z wiatrakami. Jestem ciekaw czy po zakończeniu rehabilitacji w ramach podsumowania znajdzie jakiś mały plusik. Mnie wszystko jedno bo mam wyje....
Będzie co ma być, a ja nie będę opłakiwać i użalać się nad swoim losem.