Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

poniedziałek, 12 września 2011

Co za weekend, co za niedziela:)

Standardowo w sobotę poszliśmy z Tomkiem na basen. Przed basenem zaglądnęliśmy do knajpy. Miałem ochotę na kawę i zapiekankę. Zjeżdżamy windą na poziom -1, drzwi się otwierają i nie da się wyjechać z windy. Wszystko pozastawiane. Okazało się, że to w ramach przygotowań knajpy to walki bokserskiej Kliczko vs Adamek. Wszystkie stoliki, kanapy były objęte rezerwacją. Gdybym chciał to by nie było problemu z miejscem siedzącym dla mnie. Przecież ostatnio wożę je ciągle ze sobą ale Tomek miałby problem. Zjedliśmy, napiliśmy się po kawie i poszliśmy pływać.
Nieźle mi się pływało. Kupiłem sobie ostatnio taką zatyczkę do nosa by mi się woda nie wlewała jak pływam na plecach. Na początku nie mogłem się przyzwyczaić do uczucia zatkanego nosa ale teraz uważam to za bardzo pożyteczne narzędzie. Pływałem dużo i praktycznie non stop przez 40 minut ale mimo to spastyka mnie nie chciała odpuścić. Źle mi się wychodziło z basenu i jak wracałem z Tomkiem do domu to źle mi się wchodziło po schodach ale i tak dobrze bo bywały już takie chwile, że w ogóle ze schodami sobie nie radziłem i musiałem prosić o pomoc.
W domku obejrzeliśmy walkę bokserską. Co tu o niej mówić. Szkoda Adamka. Serce ma wielkie ale warunki fizyczne w porównaniu do Kliczki miał słabe.

W niedzielę mój brat wypuścił mnie z domu koło godziny 14. Pojechałem zobaczyć Rynek Główny. Ile stonki było to się nie da opisać. Ludzie wylegli na spacer. Mimo, że było to już popołudnie to gorąc i duchota dawała mi się we znaki. Stwierdziłem, że trzeba się gdzieś przed tym skwarem ukryć. Pojechałem do restauracji włoskiej Mamma Mia. Lubię do niej chodzić. Mają tam najlepszą pizze jaka jadłem. Cienkie ciasto i moja własna kompozycja czyli ser, peperoni, oliwki, papryka i grzyby leśne. Mniam mniam:) Do pizzy zamówiłem piwko. Jak zjadłem to się nie mogłem ruszać. Niby miałem jechać już na basen bo taki był plan ale ponoć pod Wawelem coś tam po zmieniali, wyremontowali. Nie wiedziałem o co chodzi ale pomyślałem, że taki obżarty nie będę pływał wiec czemu by nie jechać. Na Wawel jechałem plantami. Planty w Krakowie to taki pas zieleni wokół ścisłego centrum.




W takie dni jak ten to bardzo popularne miejsce na spacery. Jadąc plantami przejeżdżałem koło ul. Fanciszkańskiej 3. Pod tym adresem mieści się siedziba krakowskiej Kurii Metropolitalnej. To tam zawsze zatrzymywał się papież Jan Paweł II jak odwiedzał Kraków. Obok Kurii na plantach była zorganizowana wystawa ze zdjęciami JPII z jego pontyfikatu. Zaskakujące jest to jak się zmienił przez te wszystkie lata. Właśnie na tych zdjęciach, kiedy kolejne lata były od siebie o parę kroków było to widać.


Na Wawel dojechałem. Tam już było trochę mniej ludzi. Może to dlatego, że było już po godzinie 17 a po tym czasie nie można już zwiedzać. Muzeum, krypty, wieża dla turystów otwarte są do godziny 17.






Wypiłem jeszcze jedno piwko, pokręciłem się chwilę no i trzeba jechać dalej. Zobaczyć co też tam pod tym Wawelem pozmieniali. Wyjechałem z Wawelu, jadę koło smoka wawelskiego i dojeżdżam na miejsce. Co się okazało. W miejscu gdzie dawniej stali handlarze ze swoimi gadgetami jest wszystko wysprzątane, wyremontowane, a obok jest knajpa oraz centrum informacji turystycznej. Wypas!
Jadąc bulwarami wiślanymi zatrzymałem się przy stolikach z szachami. Tam nie tylko gra się dla przyjemności i na świeżym powietrzu ale też dla pieniędzy. Więcej o tym miejscu można poczytać tutaj.  Chciałem popatrzyć jak dziadki grają. Niektórzy mimo wieku to niezłe mózgi. Tak mnie wciągnęło, że nie mogłem się oderwać. Trochę się zasiedziałem. Aż żal było jechać ale przecież jeszcze mnie czekało pływanie. Jadąc na basen koło krakowskich błoń miałem okazję podziwiać to o czym ostatnio mówi się głośno, a więc pasące się owce na krakowskich błoniach. Ludzi zainteresowanych oglądaniem owiec było pełno.
Wchodząc na basen myślałem, że dzisiaj popływam tak lajtowo. Przecież jestem od popołudnia na wózku. Czułem się lekko zmęczony ale jak wszedłem do wody to weszły we mnie nowe siły. Nie wiem dlaczego i dzięki czemu ale dostałem taki Power, że zapylałem tam i z powrotem jak mały motorek. Pływałem, crowlem, żabką i na plecach. I właśnie styl grzbietowy okazał się tu wręcz kluczowy. Jak zmęczyłem się pływaniem na brzuchu to w ramach odpoczynku obracałem się na plecy. Tak dobrze mi się pływało, że zrobiłem w sumie 43 długości basenu po 25 metrów każda. Prosty rachunek matematyczny wskazuje, że przepłynąłem 1075 metrów. Mimo tego dystansu w ogóle nie byłem zmęczony. Na plecach mogłem jeszcze pływać ale niestety pęcherz dał znać o sobie i trzeba było wychodzić z wody. W sumie pływałem około 80 minut. Nawet teraz gdy robię ten wpis, a od wyjścia z wody minęło już 4 godziny to dalej nie czuję zmęczenia ani senności. Co za cudowne uczucie. Ja chcę tak zawsze:)

Nie wiem czy jutro ma przyjść do mnie Ola na rehabilitację bo się jeszcze nie umawialiśmy na ten tydzień. Co prawda dzwoniła do mnie jak byłem na basenie ale mój telefon w miedzy czasie padł – rozładowała się bateria. Jeśli dalej tak będzie mi dobrze szło na basenie to zaproponuje Oli taki układ: ja się zajmę swoimi plecami i ogólnie rzecz biorąc mięśniami posturalnymi , a Ola zajmie się moimi nogami. Nie wiem co ona na to ale zobaczymy. Ja mogę ćwiczyć plecy, brzuch, ręce ale nie dam rady sam z moimi nogami. Jak przyjdzie – może jutro to się okaze. Z dzisiejszego dnia i moich wyników na basenie jestem dumny. Raczej nie wydaje mi się abym miał jutro zdychać. Mimo to proszę o trzymanie kciuków:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)