Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

niedziela, 14 października 2012

Po urodzinach i prawie po weekendzie

U Iwony było fajnie chodź byliśmy z Tomkiem krótko. Wyszliśmy po północy ponieważ Tomek szedł w sobotę do pracy. Było by trochę głupio gdyby rehabilitował na neurologii pacjentów i był skacowany albo i nawet cuchnący alkoholem. :)
Najgorsze było to, że wybierałem się na urodziny, a zapomniałem o najważniejszym czyli o prezencie. Jakoś tak mnie rozproszyła faza ubierania, pakowania kluczy, portfela, telefonu, że zapomniałem o prezencie dla Iwony.
Siedzieliśmy nie daleko od sali dancefloor. Było miło popatrzyć z jaką Ci ludzie łatwością tańczyli. Ja też tak kiedyś miałem i nie zwracałem na takie duperele uwagi. Człowiekowi wydawało się, że jest piękny, młody, wszystko może, a świat leży u moich stóp aż do:
"Szlachetne zdrowie,
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz."
W drodze powrotnej koło mojego domu wstąpiliśmy na stacje benzynową na zapiekankę i kawę. I jedno i drugie było mniam, mniam. :)
Tomek posiedział jeszcze chwilę u mnie w domu i poszedł do siebie, a ja rozebrałem się, wysiusiałem by mi w nocy nic nie przeszkadzało, umyłem i poszedłem spać. Kawa mi nie przeszkadza w ogóle w usypianiu i spaniu. Spało się super. :)

W sobotę przyszła do mnie Ola na rehabilitację. Dawno jej nie widziałem bo aż 6 dni czyli od ostatniej niedzieli. Pogadaliśmy co u niej, co u mnie. Ot takie blablabla. Musiałem ją również trochę do pionu ustawić bo emocjonalnie się trochę rozchwiała. Dostałą "klapsa w tyłek" i zaczęła chodzić jak w zegarku.
Wiecie, ja Olę znam jak własną kieszeń. Zawsze uważałem ją za atrakcyjną kobietę ale w sobotę mnie zaskoczyła. Pokręciła sobie włosy i zrobiła loki. Gdy ja jej mówiłem, że powinna mieć te włosy pokręcone to ona je prostowała więc przestałem na ten temat w ogóle mówić. Mądry Polak po szkodzie, a i Ola zrozumiała albo raczej zauważyła, że w lokach jej jest dobrze. No co tu dużo mówić. Ładnie wyglądała:)
Dobrze, że my się bawimy tylko w rehabilitację, a nie w lekarza ;P


Olę poprosiłem by w poniedziałek gdy będzie szła do pracy to zaniosła Iwonie prezent urodzinowy. One obie pracują na terenie Szpitala Wojskowego.
Gdy Ola wyszła to reszta mojej soboty przeciekła mi przez palce. Nie robiłem nic ważnego - ogólnie było nudno.

W niedzielę również była u mnie moja rehabilitantka. Tym razem nie mam zdjęcia ale wyglądała równie dobrze. Jakieś miała spodnie, które wyjątkowo na niej dobrze leżały. ;P Nie da się ukryć, że czas jej służy.

W następną sobotę wieczorem wybieram się z Olą i jej znajomym, Iwoną - moją sąsiadką, Arkiem, Magdą do Teatru im. Słowackiego na spektakl pt. Rozmowy poufne. Ola ma możliwość załatwienia tańszych biletów więc trzeba skorzystać ze sztuki przez duże "S".


Mimo ślicznej pogody na dworze to resztę dnia spędziłem dzisiaj tak jak wczoraj i gapieniu w telewizor, chodź właśnie teraz akurat oglądam na TVN24 misję Red Bull Stratos. Transmisję live oglądam w towarzystwie pysznego, wytrawnego, czerwonego, wina ze szczepu Cabernet Sauvignon. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)