Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

poniedziałek, 8 października 2012

Bezrobotny, nudny weekend

Jak minął mi weekend? Nie robiłem nic nadzwyczajnego. Można powiedzieć, że się nudziłem.
W sobotę koło 11 przyszła do mnie Ola na rehabilitację. W staniu przy drabinkach kazała mi dać ręce za siebie i pod zgięte łokcie na plecach dała mi kij bym go trzymał i kazała stać. Chodziło o to bym utrzymywał równowagę. To był dramat. Leciałem do przodu na drabinki albo do tył na Olę. Składałem się jak scyzoryk we wszystkie strony. To oczywiście nie były jedyne ćwiczenia które z nią wykonywałem.
Jaki z tego morał? Ano taki, że jestem słaby w mięśniach posturalnych. Echhhh...
Po ćwiczeniach nie robiłem już nic. Była piękna pogoda ale nie chciało mi się nigdzie iść. Olałem wszystko i poszedłem spać dla zabicia czasu. Popołudniu znów zabrałem się za ćwiczenia. Pomimo tego, że na ogół jestem chojrak i nie mam obaw, że mi się coś może stać podczas ćwiczeń to nawet do głowy mi nie przyszło by robić w/w ćwiczenie samodzielnie. Gdybym je zaczął robić samodzielnie to pewnie bym poleciał dosłownie na pysk jak kłoda.
Moje popołudniowe ćwiczenia to zestaw ćwiczeń skrętnych z taśmą w siedzeniu na beretach oraz ćwiczenia skrętne w klęku. Na deser tak dla odpoczynku mam ćwiczenia skrętne tułowia na plecach ze zgiętymi i podciągniętymi nogami.

Niedziele jeszcze bardziej była nudna niż sobota. Pogoda na dworze była dramatyczna. Zimno, mokro, paskudnie. To był taki piękny, klasyczny, mokry, smutny, depresyjny dzień. Chyba przy okazji na dzień dobry Ola chwyciła ode mnie ochrzan za to że przyszła do mnie za wcześnie. Dzień wcześniej umawialiśmy się, że Ola przyjdzie do mnie koło godz. 11, a przyszła po 10. W sumie to bez różnicy dla mnie pod warunkiem, że nie muszę witać jej w samej bieliźnie. Już tak kiedyś było, że witałem Ole w samej bieliźnie ponieważ nie zdążyłem po wyjściu z wanny ubrać na siebie niczego więcej. Tym razem na szczęście nie musiałem jej raczyć swoim prawie nagim ciałem ponieważ udało mi się wcześniej umyć, ogolić itp itd. Ola natomiast ponoć mówiła, że będzie u mnie tak jak poprzednio czyli o 11 lub wcześniej. Hmmmm.... o tym, że wcześniej będzie to nie słyszałem. Może SM uszkodził mi słuch? :) Tak czy siak, poćwiczyłem z Olą, a topór szybko zakopaliśmy. Głównie ćwiczyliśmy nad moimi mięśniami posturalnymi ale na koniec nie zabrakło ćwiczeń skrętnych tułowia i nóg oraz naciągania mięśni.

Gdy Ola poszła to reszta dnia minęła mi jak w wierszu: 
"Na tapczanie siedzi leń, 
nic nie robi cały dzień.."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)