Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Początek tygodnia

Mój weekend byłby mega nudny gdyby nie wizyta brata w piątek wieczorem z butelką Jack  Daniels-a. Pierwotnie był plan, że pójdziemy do pizzerii ale nie miałem ochoty. Mam coraz większe trudności z "chodzeniem" i z rekami, a co za tym idzie z kulturalnym jedzeniem. Wiem, wiem, jestem niepełnosprawnym i nie powinienem się tym przejmować ale to nie jest takie łatwe.
 
W związku z tym mieliśmy się spotkać u mnie w trójkę tzn. ja, mój brat i przyjaciel Rafał. Niestety ale Rafał w ostatniej chwili musiał zrezygnować z powodów osobistych. Zdążył nam tylko przynieść flaszkę i colę i poszedł.
W sobotę i niedzielę gdyby nie moja drobna aktywność przy ćwiczeniach to można powiedzieć, że czas mi przeleciały przez palce.
Człowiek chciałby to, lub tamto zrobić ale nie może. Nie mogę siedzieć na łóżku bo bolą mnie plecy. Plecy mnie bolą bo mięśnie są zmęczone bo są słabe. No to się kładę albo opieram i odpoczywam. Gdy leżę lub się opieram to następuję dalsze osłabienie pleców. Kładę się i wiem, że sobie szkodzę bo ten odpoczynek nie trwa 5 minut. Jak można zrezygnować z takiego miłego odpoczynku? Przecież tylko wówczas zapominam o plecach. Gdy tak leżę to budzi się we mnie frustracja. Tak źle i tak nie dobrze. Optymalnie by było gdybym mógł funkcjonować normalnie ale to są już tylko marzenia.
W sobotę i niedzielę zrobiłem sobie totalne lenistwo. W zasadzie nie miałem ochoty na nic. Ściszyłem telefon i miałem wszystko w d...e! Leżałem, spałem, oglądałem na leżąco TV.
 
Człowiek chodzi do pracy i ma jakąś satysfakcje, a jeśli tego nie ma to są z tego chodź pieniądze. Szkoda, że w moim SMie nie ma żadnych sukcesów. Ćwiczę ale pozytywnych efektów nie dostrzegam. Wciąż mam dylematy po co to wszystko robię!

Dzisiaj poćwiczyłem. Z oczywistych powodów było to o wiele mniej niż kiedyś. Już nie mam tyle sił. Po południu ma przyjść do mnie Ola na rehabilitację po raz pierwszy od mojego przyjazdu z Dąbka. Pewnie się zasmuci moją formą. Jej też jest na pewno przykro, że pracuje ze mną, a efektów brak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)