Myka dzień za dniem. Jeden nie różni się od drugiego. Totalna monotonia.
Wczoraj miałem ochotę na piwo. Chciałem je sobie sam podać i oczywiście spożyć. Poszedłem do lodówki do kuchni. Otwarłem butelkę i idę z nią do pokoju na swoją pryczę. Trzeba było pilnować dwóch rzeczy czyli nie wylać piwa i nie wyrżnąć.
Udało mi się dotrzeć i spożyć ten cudowny napój. Chyba mam szczęście bo mimo choroby i powszechnie znanych problemów z pęcherzem w SM to z tym aspektem mojego życia jest dobrze. Można powiedzieć, że nie mam bezpośredniego połączenia gardła z cewką :) Dzięki temu można się delektować w spokoju smakiem piwa i nie myśleć o bieganie do WC.
Był plan na dzisiaj, że pójdę gdzieś. Na pewno nie zamierzałem uczestniczyć w procesji chodź z pewnością mogło by to być coś z co ma jakiś cel. Nie wiem gdzie chciałem iść. Zresztą słowo "chciałem" nie jest odpowiednim słowem bo sugeruje, że to coś na co mam ochotę ekstra albo, że może miałem zrobić coś konkretnego. Nic z tych rzeczy. Nic nie robię w domu i podobnie by było na dworze.
Ola wczoraj mówiła coś bym się spotkał z nią i jej chłopakiem na pizzy.
Problem się niejako sam rozwiązał bo pogoda w Krakowie jest dziś po psem. Zamiast nic nie robić na dworze to będę nic nie robił w domu. Nudę urozmaicę oglądając nowy serial Mad Men.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie miło gdy się przedstawisz:-)