Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Krótki trening i odwiedziny.

Wczoraj mój brat się pyta, co tak siedzę ciągle w domu przez tydzień? Odpowiedziałem mu, że siedzę bo mi się nie chce nigdzie "iść", a nie chce się wyłazić bo co mam robić? Jechać na rynek, siedzieć przy kawie, piwie lub na obiedzie? Gapić się na ludzi? Ileż można? No sorry ale znudziła mi się ta opcja.

Nie dawno byłem na spotkaniu w związku z tym, że do Krakowa przyjechał wyścig Gumball 3000. Nie jestem wielkim fanem motoryzacji ale takie samochody chciałem zobaczyć. Tłum był dziki, organizacja ze strony miasta beznadziejna, a ja z racji "wzrostu" gówno widziałem. Czasami udało się na coś looknąć. Mogłem w zasadzie bez problemu... słuchać silników tych wypasionych aut. No co zrobić, taka karma. Zazwyczaj jest tak z większością imprez. No to siedzę w domu.

Wieczorem przyszła do mnie Ola ze swoim lubym. Ola kazała mi wcześniej przebrać się w dresowe spodnie. Zarządziła, że skoro nie chcę ćwiczyć to przynajmniej mnie naciągnie. OK, dobra, zgodziłem się. Byłem ciekaw jaki jest mój obecny stan skoro nie robię kompletnie nic od 10 marca. Rozłożyliśmy tzn. Ola rozłożyła materac i wzięła mnie w obroty. Zabrała się za rozciąganie mnie i jakież było jej zdziwienie. Okazało się, że mam większy zakres niż gdy ćwiczyłem regularnie i byłem naciągany. Jakoś mnie to specjalnie ani nie ucieszyło ani nie zmartwiło. Mam wyjeb... na rehabilitacje i SM. Piszę o tym tylko po to by potraktować to jako ciekawostkę. To doświadczenie tym bardziej potwierdza, że mój SM jest nie przewidywalny i nie mam na niego żadnego wpływu. Będzie jak będzie.

Gdy już skończyła mnie Ola naciągać to przyszła Iwona. Ola siedziała z lubym na tapczanie, a my z Iwona na materacu do ćwiczeń. Siadła koło mnie i jakoś mój nos bardzo węszył. Iwona wyszła z pod prysznica, nasmarowała się jakimiś pachnidłami i kusiła. Gdybym był zdrowszy to pewnie byłbym jak piesek który ugania się za suczką która ma cieczkę.
Pogadaliśmy, trochę Rafał podokuczał Iwonie, a ja napiłem się szklaneczkę whisky z cola. Tylko ja piłem coś z dodatkiem prądu. Rafał i Iwona nie chcieli nic pić, a Ola piła tylko rozpuszczalnik czyli Coca Cole. Posiedzieli z 1,5 h i poszli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)