Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

niedziela, 9 czerwca 2013

Upał i nuda.

W piątek wieczorem piłem whiskey z bratem i przyjacielem. Bez problemu się rozpakowałem (czyt. rozebrałem) i poszedłem spać. Nie piłem tak dużo by mieć kaca na drugi dzień bo skoro udało mi się jeszcze sikać na stojąco tzn. że byłem trzeźwy.

Za to w sobotę rano trzeba się było już umyć. Plan był taki by się szybko wykąpać i wyjść z domu. Poszedłem do łazienki ale horror się zaczął podczas wychodzenia z wanny. Nie wdając się w szczegóły to problemów było bardzo wiele, a mnie zabrakło cytatów ze słownika wyrazów brzydkich.


Gdy już wyszedłem i doszedłem do swojego pokoju to straciłem ochotę na wychodzenie z domu. Jak reszta dnia wyglądała? Tak jak każdy inny dzień czyli albo siedziałem, albo leżałem albo spałem.

Niedziela zaczęła się leniwie. Umyłem się, ubrałem i brat mnie wypuścił. Pojechałem autobusem najpierw do galerii na kawę, a potem na rynek. W Krakowie na rynku ludzi pełno no i upał straszny. Z jednej strony był Coca Cola Cup, a drugą stronę rynku zajmowała Fundacja Anny Dymnej Mimo Wszystko, która zorganizowała 10 dni integracji "Zwyciężać mimo wszystko".
Niepełnosprawnych było pełno. Kurcze, jak bym się znalazł w getcie. Widziałem Darka Michalczewskiego i Natalię Partykę. Nie zabawiłem zbyt wiele czasu na rynku bo po pierwsze upał w mieście, między murami i bez przewiewu był dla mnie uciążliwy, a po drugie dlatego, że nie wiele widziałem bo wszędzie brakowało mi wzrostu.
Uciekłem od upału na krakowskie błonia. Znalazłem cień pod drzewem i poszedłem spać. W miedzy czasie byłem na obiedzie, piwie. Ten czas mi minął bardzo nudnie jak zwykle zresztą. Gdyby nie odtwarzacz mp3 i to, że się przekimałem to chyba bym umarł sam ze sobą z nudów. Gdyby nie to, że od dwóch tygodni siedzę w domu to bym nigdzie dziś nie wychodził.

Wróciłem do domu przed 17 bo się umówiłem z bratankiem na lekcje z chemii. Miałem go uczyć o kwasach i zasadach. Wydaje mi się, że chyba mu wytłumaczyłem o co w tym chodzi ale zobaczymy po wynikach z klasówki.

Miejmy nadzieje, że on tego nie zawali, a ja nie obleje roli jako korepetytor.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)