W piątek miałem jechać do Oli do pracy na chwilę, a potem na zakupy, do fryzjera itp. To był błąd bo zrealizowałem tylko pierwszy punkt. Tak mnie zakręciły dziewczyny na rehabilitacji, że nie można się było wyrwać.
Byłem u niej w pracy drugi raz, a jej koleżanka, Agata mnie witała jak byś my się znali całe życie. Poznałem również Łączka-Pączka. Ona jest odjazdową dziewczyną. Nie będę ukrywał, że było fajnie. Towarzystwo bardzo rozrywkowe. Oj gdyby to nie była praca to byśmy rozkręcili niezła imprezę ale zbliżała się godzina 20 i czas było iść do domu.
Wracałem do domu na moim rydwanie i trafiłem na taki chodnik, że czułem się jak bym był na rodeo. Jak już się wydostałem z tej dziurlandii to złapał mnie deszcz. Echhhhh... dolało mi trochę.
Za to dzisiaj mam dzień z tych "na tapczanie siedzi leń". Oj, nie chciało mi się wychodzić. Może jutro się wybiorę, a jest co oglądać bo w Krakowie odbywa się IX Małopolski Piknik Lotniczy. Mieszkam od miejsca tego pikniku jakieś 1000 m, a że mieszkam na X piętrze to można powiedzieć, że mam miejsce w pierwszym rzędzie. Jak starczy mi zapału, pogoda wytrzyma i starczy poweru w akumlatorach to może zaglądnę na Mistrzostwa Europy w Bike Polo 2013 w Krakowie.
A teraz wybaczcie ale idę realizować ciąg dalszy wiersza Jana Brzechwy.
A teraz wybaczcie ale idę realizować ciąg dalszy wiersza Jana Brzechwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie miło gdy się przedstawisz:-)