Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

piątek, 16 sierpnia 2013

Przed weekendem

W środę pojechałem załatwiać po południu swoje sprawy. Kupiłem sobie dwie pary spodni. Kupując spodnie nie będę ich przymierzał w sklepie z oczywistych powodów. Mówię do sprzedawczyni, że jak nie będą pasować to oddam / wymienię je w piątek. Gdy tylko powiedziałem, że chce je zabrać do domu i przymierzyć to pani się obruszyła i że u nas nie ma zwrotów. Wytłumaczyłem Pani, że przecież nie będę w nich chodził. Uśmiechnęła i zgodziła się. Achhhh.... ten mój magnetyzm:)
Skoro już wyszedłem z domu i mam czas to co tu robić? Pojechałem do Oli, do pracy. Gdy mnie zobaczyła to od razu powiedziała, że mi urósł brzuch. Nie widzieliśmy się z Ola gdzieś od miesiąca. Rozmawiamy ze sobą przez telefon ale nie było okazji się spotkać. Ola niestety nie miała dla mnie wiele czasu bo miała pacjentów ale dobrze zastępowała ją Agata. Kiedyś pisałem o niej. Lubie ją:)

Dzisiaj miałem a w zasadzie powinienem wyjść z domu by wymienić spodnie. Okazało się, że są dla mnie za ciasne. Rozmiar 30/32 w nowych spodniach jest zbyt ciasny. Byłem tym bardzo zaskoczony tym bardziej, że tej samej marki spodnie i w tym samym wymiarze nosze obecne gacie. Rozumiem, że mogą być pewne różnice w wymiarach ale te różnice były jak bym kupił spodnie o numer mniejszy rozmiar. Moja mama na szczęście mnie wyręczyła i wymieniła moje spodnie. Ja nie miałem sił.

Powinienem być dzisiaj w stolicy u Syrenki ale mój wyjazd z różnych powodów został przełożony na przyszły tydzień. Niby moje życie w Warszawie nie jest bardziej aktywne ale... No właśnie o co chodzi? Po prostu ona jest obok, gdzieś w pobliżu. Czuję się jak upośledzony bo nie umiem tego opisać ale to uczucie kiedy ona jest obok jest niesamowite. Tęskni mi się za moją Dorotką.

Z kronikarskiego obowiązku napiszę parę słów o moim zdrowiu i sprawności fizycznej. Kiedyś robiłem w ramach treningu 10 kursów z kijkami nordic walking po mieszkaniu. Dziś jak dojdę do drugiego pokoju to jestem wyrąbany. Co mam zrobić? Kopać się z koniem i statystyką? Kiedyś, zaraz po diagnozie w szpitalu usłyszałem, że średnio po 5 latach osoba z pierwotnie postępującym SM ląduje na wózku. Ja zostałem zdiagnozowany w 2005 roku. Nie chce opisywać co robiłem itp., itd. bo to nuda. Chcę powiedzieć, że ta statystyka na pewno uwzględnia wszystkich z tym rodzajem SM. Takich co ćwiczyli i takich co nic nie robili. Ćwiczę ale wiecie, wiary w tym nie ma. Nie chce mi się tak tyrać z rehabilitacją jak to robiłem np. rok temu tylko po to by o rok sobie przedłużyć swoją samodzielność. Ćwiczę ale tak na odwal się. Wolę się nie męczyć.

Nie mam żadnych planów na weekend. Zapewne będę się nudzić w domu.


2 komentarze:

  1. w takim razie zycze milego nudzenia sie :-) ja tez w domu w ten weekend, sama, samotna...pozdrawiam milo !

    OdpowiedzUsuń
  2. Raz spałem, raz gapiłem się w TV, a raz oglądałem serial na laptopie.
    Wyłączyłem wszystkie komunikatory dla jeszcze większego spokoju i tak, wynudziłem się.

    OdpowiedzUsuń

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)