Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

wtorek, 24 lutego 2015

Fajny weekend:-)

W sobotę wyszedłem z domu popołudniu. Chciałem iść przed koncertem do fryzjera. Myślałem, że fryzjer jest czynny do godziny 16 - myliłem się(-: Byłem u niego o 15.15 i pocałowałem klamkę. Do domu wracać nie będę więc wybrałem się do sklepów. Zjadłem w KFC Hot Wings'y, posiedziałem i pojechałem na koncert.

Z domu do hali Tauron Arena Kraków w której miał się odbyć koncert Queen i Adama Lamberta mam niecałe 3,5 km czyli rzut beretem:-)


Miejsca na koncert dla kulawych są idealne. Siedziałem na wprost sceny. Na koncercie był też mój przyjaciel Dżakub ze swoją dziewczyną Natalią. Okazało się, że mam lepszą miejscówkę niż oni. Jaki z tego morał? Kulawy nie zawsze ma tak bardzo przej.... :-)

Koncert zaczął się z 15 minutowym opóźnieniem ale się zaczął. Dla mnie największym zaskoczeniem był Adam Lambert. Skala oraz siła jego głosu była niesamowita. Nie spodziewałem się tego. Myślałem, że to jakiś chłystek, gej, który się lansuje przy Queenie. Tak myślałem ale się bardzo pomyliłem. On wcale nie chciał ani udawać ani się równać z Freddiem Mercurym. Doskonale zna swoje miejsce w szeregu. Wielokrotnie o tym mówił podczas koncertu.
Koncert rewelacja. Światła, stroboskopy. Akustyka hali jest super. Moje jedyne zastrzeżenie to chyba zbyt mocno był wysterowany, za głośno, wokal Adama Lamberta. Jego drapieżny głos plus zbyt duża głośność na mikserze no i miałem czasami wrażenie, że trochę skrzeczy.
Koncert trwał 2,5 godziny. Do domu wracałem również spacerkiem i tak mi zeszło, że byłem w domu tuż przed północą.


W niedzielę byłem bardzo rozleniwiony. Na tapczanie siedział leń, nic nie robił cały dzień. Wieczorem na pogaduchy i na piwo wpadła do mnie Iwona, moja sąsiadka. Posiedzieliśmy, pogadali, poplotkowaliśmy:-)

Jestem bardzo zadowolony z tego weekendu:-)



1 komentarz:

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)