Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

sobota, 3 grudnia 2011

Po imprezce


Odbyła się wczoraj krótka imprezka. Była Ola, przyszła Iwona i pojawił się Dżakub. My z Dżakubem piliśmy Jacka Danielsa, a dziewczyny Martini. Ja się opiłem! Nogi mnie kompletnie nie trzymały. Ola miała zaplanowaną imprezę więc wyszli ode mnie po 20tej ale namówiła Iwonę i Dżakuba na imprezkę i poszli razem:)
Kaca dzisiaj nie mam ale to strasznie jest dołujące, że nie mogłem iść z nimi. Jak mi brakuje w życiu takiego szaleństwa. Mam z tego powodu dzisiaj doła i jeszcze ta pogoda za oknem. Schowałbym się w najciemniejszą dziurę i tam został.
Nie wiem, jestem chory (zdiagnozowany) od 6 lat. Już mi się wydawało, że nauczyłem się żyć z chorobą ale teraz widzę, że z biegiem czasu mam coraz większy problem z akceptacją mojego (epitet) życia. Wprost proporcjonalnie do moich niedomagań fizycznych rośnie moja frustracja i złość. Nie mogę tego zmienić, a przecież nie ozdrowieje wiec mam przesrane. Czuje, że umysł został uwięziony. Jestem więźniem własnego ciała.

1 komentarz:

  1. Rozumiem Cię doskonale, niby człowiek zaakceptował chorobę, ale jest ona jednak przeszkodą.Przepraszam, że piszę tak pesymistycznie, ale też mnie trochę szlag trafia. I pomyśleć,że jeszcze parę lat temu normalnie biegałam. Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)