Od wczoraj czyli od czwartku jestem dosłownie więźniem we własnym mieszkaniu. Nie mogę z niego wyjść ponieważ mam remont windy na klatce schodowej, a mieszkam na... X pietrze:( Ponoć wymieniają wszystko, łącznie z linami i silnikiem. Remont najprawdopodobniej potrwa do 14 sierpnia. Najgorsze jest w tym to, że zaczęli remont w środku tygodnia, od środy, a z pewnością w sobotę i niedzielę nikt nie będzie pracował - winda również:(
Wczoraj zabrałem się za przełączenia kabli od internetu w domu. Kable mam w kilku pokojach i różnych miejscach. Musiałem się nieźle nagimnastykować. Najgorsze było dla mnie schylanie, klękanie i to ciągłe chodzenie z pokoju do pokoju i sprawdzanie czy dobry czy zły kabel podpoiłem. W sumie czynności te powinny mi zająć w najgorszym wariancie 30 min gdybym był sprawny i zdrowy. Moja rzeczywistość jest inna, a to miało bezpośredni przełożenie na czas, który mi był potrzeby do zakończenia tej operacji. Mnie było na to potrzebne prawie 2 godziny, a i tak mi pomagała mama.
Tak się wczoraj nagimnastykowałem przy tym podpinaniu kabli, że dziś rano byłem cały sztywny. Niezła mnie złapała spastyka. Bałem się, że tak mi już zostanie, że wczoraj przeforsowałem się ale na szczęście za pomocą ćwiczeń udało mi się ją zmniejszyć do akceptowalnego poziomu.
Jeszcze wieczorem potrenuję i będzie dzienna norma wyrobiona:)
Dziś do Krakowa na jeden dzień przyjeżdża znajoma. Miałem się z nią spotkać na Rynku na kawę no ale przez problemy z windą mogę o tym pomarzyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie miło gdy się przedstawisz:-)