Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

środa, 8 sierpnia 2012

Zalatany i zakręcony dzień

Miałem kilka spraw do załatwienia w Krakowskich urzędach. Chciałem to zrobić w poniedziałek ale ukrop lał się z nieba. Plany odłożyłem na dzień następny, a sam... chłodziłem się.

We wtorek było już dużo chłodniej i do wytrzymania. Wyszedłem z domu o godzinie 11 i pojechałem autobusem na krakowskie Błonia. To ten sam przystanek na którym wysiadam gdy jadę na basen. Z tego przystanku jest nie daleko do Urzędu Miasta Krakowa do Wydziału Spraw Społecznych.

Przed urzędem jest parkingowa wolna amerykanka. W niektórych miejscach nie da się przejechać wózkiem bo jest za ciasno.





Moje orzeczenie o niepełnosprawności się uprawomocniło w zeszły piątek. Tym razem zostałem uznany jako kulawy na czas nieokreślony.

Lubię te  urzędnicze sformułowania czyli - postanawia:
I.  Zaliczyć do stopnia niepełnosprawności - ZNACZNEGO
II. Symbol niepełnosprawności - 10-N
III. Orzeczenie wydaje się na stałe
IV. Niepełnosprawność istnieje od 2004 r.

Wyrobiłem sobie legitymację osoby niepełnosprawnej i niebieska kartę parkingową. To jest wypas! 

Gdy już załatwiłem swoje sprawy to pojechałem do Szpitala Wojskowego. Chciałem oddać Tomkowi na oddziale neurologi kurtkę, która zostawił u mnie w zeszłym tygodniu. Prawie przez przypadek spotkałem Olę, która szuka tam pracy dla siebie. Poszliśmy razem oddać kurtkę. Niestety, Tomka i Eryka nie zastałem bo byli na szkoleniu. Przy okazji spotkałem dr Joannę, która ma specjalizację z rehabilitacji. Miło było ją znów zobaczyć. Kiedyś gdy byłem w tym szpitalu to podsyłała mi wraz z dr Elą na rozmowy swoje młode studentki by się dowiedziały coś więcej o SM. Dzięki temu czas mi szybciej mijał i w ładnym towarzystwie:)
Ola była również studentką dr Joanny. Oddałem kurtkę Iwonie. Chwilkę pobyliśmy na oddziale i pojechałem odstawić Olę na przystanek, a sam pojechałem do ZUS-u.

Taką foczkę spotkałem wczoraj, fajną ma... torebkę :)
W ZUSie również szybko załatwiłem swoje sprawy. Tam zawsze mam lekki horror bo ta platforma, która mnie wywozi na wysoki parter jest dosyć... hardcorowa. Chodzi o to, że jest mi trudno na nią wjechać tak by się na niej znaleźć w stabilnym położeniu. Jest dosyć ciasno i mało miejsca. Tragedii nie było i udało się wszystko załatwić. O dziwo było bardzo mało ludzi. Może dla tego, iż byłem tuż przed zamknięciem urzędu czyli przed godziną 15. Następnym celem był znów Urząd Miasta ale tym razem w innym miejscu i inny wydział.

Dopiero gdy wyszedłem z tego urzędu to poczułem, że jestem głodny i chce mi się siusiu. Pojechałem w kierunku Rynku Głównego, a tam pełno ludzi i piękna pogoda.

Ratusz na Rynku Głównym

Kościół Mariacki i kościół św. Wojciecha

Kościół św. Wojciecha

Swoje potrzeby fizjologicznie najczęściej na Rynku załatwiam w Hotelu Rezydent bo mają toaletę przystosowaną do potrzeb wózkowiczów i nie robią problemów. Śmignąłem szybciutko do hotelu. Skorzystałem, ręce umyłem i chcę wychodzić z toalety ale ktoś zamknął toaletę na klucz od zewnątrz. Przez chwilę zastanowiłem się czy te drzwi nie otwierają się w drugą stronę ale nie. Co robić? Nie pamiętałem jak ten hotel się nazywa. Włączam Google ale internetu nie ma:( Nawet nie wiem co robić bo przecież nie znam nazwy hotelu. W tej samej bramie jest również restauracja Chłopskie Jadło. Odetchnąłem z ulgą.
Dzwonie do Oli, opowiadam jej gdzie jestem. Ona się śmieje i mi mówi bym walił do drzwi. Powiedziałem jej, że na drastyczne metody jest jeszcze czas i poprosiłem ją, by w internecie sprawdziła  mi jaki jest adres tej knajpy. Jak będę wiedział jaki jest adres to znajdziemy hotel i numer telefonu na recepcję. Udało się. Zadzwoniłem na recepcję i mnie otwarli. Okazało się, że ktoś inny kto korzystał z tej toalety w tym samym czasie, z innej kabiny mnie zamknął. Przepraszali mnie bardzo ale przecież nic się nie stało. Myślę, że w kibelku spędziłem jakieś 10 minut. To raczej była dla mnie przygoda niż trwoga.
Gdy wyszedłem z toalety to wreszcie poszedłem na obiad.

Z głodu sklejał mi się brzuch z plecami. To był tak na prawdę mój pierwszy konkretny posiłek od rana. Rano wypiłem tylko pół jogurtu. W ramach oczekiwania dostałem smalec i chleb. Mniam, mniam. Już te kromeczki, a zwłaszcza ze smalcem były pycha. Właściwy obiad również był smaczny. Bardzo ale to bardzo się obżarłem. Jeszcze chwilę się pokręciłem po Rynku i pojechałem do domu.

Byłem bardzo zmęczony całym dniem, a najlepsze było to, że mnie nogi bolały. Wieczorem w rozmowie z Olą i Magdą nie do końca kontaktowałem za to dziś rano zaspałem:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)