Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

niedziela, 17 lutego 2013

Upadki i porażki.

Kilka dni temu przyszła do mnie fryzjerka bo bardzo zarosłem. Nie byłem u fryzjera od października. Gdy ją zamawiałem do domu to miałem wrażenie, że zamawiam ją jak jakaś stara baba. Nie wiem skąd takie wrażenie się u mnie wzięło. Nic na to nie poradzę.
Prosiłem ją by ze mnie nie zrobiła rekruta ale jej nie wyszło. Skróciła mi włosy ostro. Osobiście uważam, że wyglądam jak karakan ale już się stało i nic na to nie poradzę. Włosy odrosną i nie będę się tym przejmował.

W sobotę rano wstałem i od razu wiedziałem, że coś jest nie tak. Byłem jakoś wyjątkowo spastyczny. Poszedłem się umyć. Ledwo doszedłem do łazienki. Postanowiłem, że umyję głowę nad wanną. Byłem nachylony. Jedną ręką trzymałem się kranu by się nie wywrócić, a drugą myłem głowę. Naglę lewa noga mi się podwinęła do góry. Straciłem stabilność, a resztę zrobiła grawitacją. Poleciałem w takim nachyleniu nad wanną w dół i zawisłem jak kawał mięsa na haku. Uderzyłem się mocno w lewe żebro. Oj mocno mnie bolało. Przez chwilę z bólu nie mogłem się ruszyć. W pierwszej kolejności myślałem, że złamałem żebro.
Mimo bólu udało mi się znów stanąć na nogach. Opłukałem głowę i taki obolały wróciłem do pokoju.

Umówiłem się w sobotę na wieczór z Tomkiem, że pójdziemy na basen i do kina. W ramach przygotowań poszedłem do drugiego pokoju po plecak. Wracając z plecakiem chciałem jeszcze korzystając z okazji przynieść buty z przedpokoju. Idąc po buty moje nogi już mnie nie utrzymały i poleciałem na podłogę. Chyba z 10 minut próbowałem się podnieść. Nie dość, że byłem wkurzony to jeszcze ogromny ból żebra utrudniał mi podniesienie się do pionu. To była mega męcząca operacja.

Przyjechał Tomek i zabrał mnie. Pojechaliśmy na basen. Źle mi się pływało w wodzie. Nie mogłem wyprostować lewej ręki podczas pływania crawlem bo ciągle zahaczałem nią o wodę. W wodzie byliśmy jakieś 50 minut. Tomek cały czas pływał, a ja co chwilę robiłem przerwy. W wodzie w ogóle nie miałem napędu.
Wyjście z wody też nie obeszło się bez problemów. Gdy już udało mi się stanąć na drabinkach to nie byłem w stanie podciągnąć nogi do góry. Jakby one nie były moje. Tomek musiał wskoczyć do wody by zgiąć i podciągnąć nogi na następny stopień drabinki.
Idzie wiosna i lato ale już nie odważę się sam pójść na basen tak jak robiłem to w zeszłym roku. Mimo, że ratownicy na pewno by mi pomogli wyjść z basenu to dla mnie to nie jest komfortowa sytuacja dlatego nie będę chodził na basen. To ma być również przyjemność, która wraz moją sprawnością odchodzi.

Po basenie pojechaliśmy do kina. Zamówiłem czarną kawę w Multikinie. Boże, jak to była lura. Dramat. Jej kolor był brązowy, a do głębokiego, ciemnego brązu jakim powinna się charakteryzować czarna kawa było jej bardzo daleko. Nie wypiłem jej bo się nie dało.
Za to film był super. Poszliśmy na Drogówkę w reżyserii Wojciech Smażowskiego. Mieliśmy zarezerwowane miejsca w rzędzie J i gdy obsługa zobaczyła mnie na wózku to mnie wytransportowali do góry. To było bardzo miłe.

Po filmie Tomek mnie odwiózł do domu. To był fajny dzień. Byłby super gdyby nie moja niemoc fizyczna. Myślę, że znów mam kolejny postęp choroby. Ostatnie zaostrzenie miałem przed pobytem w Dąbku. Teraz jest luty i znów jest gorzej.
Choroba zabrała mi wszystko ale najgorsze jest to, że również zabrała marzenia. Dziś zamykam oczy i nie mam żadnych marzeń, oczekiwań. Wiem, że jutro będzie co najwyżej tak samo jak wczoraj ale na pewno nie lepiej. Już nawet nie chcę mi się mieć nadziei.

W niedzielę przyszła Ola. Gdyby nie jej wizyta to pewnie bym siedział cały dzień w majtkach. Nawet nie chciało mi się wstawać no ale musiałem się zmusić. Powiedziałem jej, że jestem obolały bo boli mnie żebro. Opowiedziałem jak do tego doszło. Trudno jej było nie zauważyć mojej zwiększonej spastyki. Nie mogliśmy zbyt wiele zrobić podczas rehabilitacji bo towarzyszył mi ból obolałego żebra.

Znów jest 1:0 w pojedynku SM vs. Wojtek. Koniec tych "dobrych" wiadomości. Teraz będę gapić się w TV.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)