Wieczorem w krakowskim klubie Lizard King jest impreza urodzinowa mojego przyjaciela Dżakuba. To są już jego 40 urodziny.
Kto by pomyślał, że tyle lat się będziemy przyjaźnić. Poznaliśmy się jak mieliśmy 12 lat. Kawał czasu - 28 lat!
Rafał nalegał bym szedł ale powiedziałem, że nie chce iść bo nie dam rady tyle czasu wysiedzieć. Prócz tego to ze mną trzeba by było się obchodzić jak z jajkiem, a tego nie lubię. Przynieść drinka, zaprowadzić do ubikacji, a może i wsadzić na kibelek? To nie jest komfortowa sytuacja. Wolałem zostać w domu chodź bardzo chciałem iść ale nie czuł bym się dobrze w swoje skórze na takiej imprezie. Jezu..., jak ja nienawidzę tej kurewskiej choroby.
Oj to będzie niezła biba. Kiedyś razem bywaliśmy na takich ostrych imprezach. Można by długo opowiadać ale to już zostanie tylko historią i miłym wspomnieniem.
Dobrej zabawy i 100 lat ale w zdrowiu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie miło gdy się przedstawisz:-)