Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Coś się działo:)

Byliśmy w czwartek z bratem na piwku. Oczywiście, że skonsumowaliśmy pyszną pizza i po dwa piwka. Nie wiem czy mogę pisać na blogu, że jedliśmy pizze bo mój brat ma dietę razem ze swoją drugą połową i nie wiadomo czy mu nie zrobi.... little scene:) W końcu ją zdradził:)

Mój przyjaciel Rafał przyszedł popołudniu w piątek, rozkręcił sterownik w wózku, poruszał kablami w środku, skręcił i działa już jak złoto. To jest właśnie największy problem tego sterownika, że w sumie nic nie zrobił, a zaczęło działać. Czyli teraz trzeba czekać do następnego razu. Nawet oddanie sterownika do serwisu to może się okazać, że zacznie działać bo... to oni poruszają kabelkami. Echh.... Wezmę ze sobą śrubokręt tak na wszelki wypadek by jak coś się stanie to zrobię sam serwis na miejscu.

A wieczorem znów wpadł Rafał na whisky. Dzwoniłem do mojego brata by przyszedł ale nie dostał przepustki. No troszkę znów popiliśmy we dwoje i było nice. Koło 22 przyszła po pracy moja młoda, sexy sąsiadka Iwona bo właśnie skończyła 25 lat. Oj, proponowałem jej by została u mnie do rana ale jakoś dziewczyna nie chciała. Czyżby mój urok osobisty przestał działać?:)

Sobotę miałem dosyć leniwą. Cały dzień oglądałem serial pt. Rodzina Borgiów. Te nowe seriale telewizyjne są mega wypasione. Strasznie wciągają. Koło 18 przyszła Ola ze swoim tatą w odwiedziny. Przyniosła mi serniczek. Pogadaliśmy, pośmialiśmy się, a wieczorem wróciłem do oglądania Rodziny Borgiów.

W niedzielę o 10 wypuścił mnie brat. Pojechałem testować wózek. Najpierw spotkałem się na kawie z koleżanką, a potem pojechałem na krakowskie Błonia wystawić paszcze do słońca. Odwiedziłem również basen ale nie po to by pływać ale po to by skorzystać z toalety. Przy okazji spotkałem znajomych, pracowników basenu. Pytali się dlaczego tak rzadko przychodzę teraz pływać. Powiedziałem im, że będę przychodził częściej ale na siku bo pływać już nie będę.
W drodze powrotnej na błoniach spotkałem Małgosie z fundacji Helpful Hand wraz z synem. My się najczęściej spotykamy na błoniach. Gdyby to nie był przypadek to można by powiedzieć, że to nasze stałe miejsce schadzek:)

Wracam wieczorem do domu i... spotykam dawnych znajomych. To moi znajomi z podwórka z żonami i dziećmi. Prawie na nich wpadłem swoim wózkiem. No i od zwykłych formalnych "co słychać" przeszliśmy do "chodźmy na piwo".

Jak na mnie to był intensywny weekend, a wózek działał bez zarzutu. Oby tak dalej:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)