Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

środa, 24 kwietnia 2013

Imieniny

Rano obudziły mnie SMSy z życzeniami. Na początku miałem pewne deja vu. Czy to święta? Po chwili dotarło do mnie, że to są życzenia z okazji moich imienin. Gdyby nie to, że inni mi o tym 'święcie" przypomnieli to pewnie bym o tym zupełnie zapomniał.

W godzinach popołudniowych mój brat wypuścił mnie z domu na spacer. Pojechałem pobujać się na świeżym powietrzu i przy okazji pojechałem na piwo i na zakupy.


Wieczorem miał do mnie wpaść Dżakub i brat. Umawialiśmy się już w zeszłym tygodniu na oglądanie meczu w TV. Tak się złożyło, że wczorajszy dzień akurat też był dniem moich imienin więc oglądaliśmy mecz i świętowali. Nie było to świętowanie o suchym pysku.

Mimo, że nie dużo wypiłem to nie mogłem zajść do kibelka. Musiałem skorzystać z pomocy chodzika. W kibelku również było trudno. Najpierw problem z rozpięciem rozporka i guzika, a potem problemy z utrzymaniem się na nogach. Echhhh.... szkoda gadać. Te drobnostki są tak błahe, że aż by były śmieszne gdyby nie były prawdziwe.

Niestety ale moje ręce, a zwłaszcza lewa od dłuższego czasu sprawiają problemy. Ciężko jest mi już lewą ręka odkręcić butelkę coli, a palcem wskazującym nacisnąć dezodorant.

Nie narzekam tylko stwierdzam fakt z kronikarskiego obowiązku, a życie.... toczy się dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)