Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

niedziela, 28 kwietnia 2013

Na maratonie

Wybrałem się dzisiaj na Cracovia Marathon. Dla mnie pogoda była nie najlepsza ale dla zawodników była idealna. Mnie było chłodno. Od czasu do czasu kropiło, a maratończycy byli rozpieszczani.

Pojechałem kibicować Tomkowi. Przy mecie maratonu czekałem już od 11:30. Biegacze musieli się zmagać z własnymi słabościami, a ja z pęcherzem. Nie mogłem pojechać do WC bo gdybym tak zrobił to bym stracił fajne miejsce.

Gdy tak czekałem i patrzyłem na ludzi, którzy wbiegają na metę to im zazdrościłem. Nie była to zazdrość z powodu tego, że oni "mają" nogi tylko to, że mają pasję, którą mogą realizować. Taka pasja jest jak miłość - potrafi zawrócić w głowie. Kiedyś też miałem swoje pasje ale to już było i nie wróci więcej jak śpiewała Maryla Rodowicz.

Patryk Niangero z Tanzanii był najszybszy w 12. Cracovia Maraton. 42 km 195 m przebiegł w 2:19.08. Wśród kobiet zwyciężyła Emilia Zielińska - 3:03.13.
Materiał zaczerpnięty z 
http://www.cracoviamaraton.pl
Na Tomka czekałem 4 godziny i nagle słyszę telefon. Patrze, a to Tomek, który się pyta czy jestem w domu czy na mecie? Hmmm.... jak to się stało, że byłem w pierwszym rzędzie i nie zauważyłem Tomka? Tomek dobiegł w czasie 3:43:17. Umówiliśmy się w pomieszczeniu na stadionie Wisły Kraków. On odbierał tam depozyt w postaci ciuchów i gadgetów, których nie zabierał na maraton, a ja szukałem kibelka. Nie uroniłem ani kropelki. Boże ale jaka to była ulga:)

Gdy się spotkaliśmy to poszliśmy na obiad i kawę, a potem wróciłem do domu. Gdyby nie to, że był ten maraton i miałem tam "swojego" człowieka, to na pewno bym nie wyszedł z domu w taka pogodę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)