Wczoraj spotkałem się z Adą. Ucieszyła się i ja też ale widać było po niej, że kilka razy zakręciła jej się łezka w oku i nie z radości tylko smutku. Widziałem, że było jej przykro, że jestem w takim, a nie innym stanie. To co innego zdawać sobie sprawę z tego że ktoś jest na wózku inwalidzkim, a co innego zobaczyć to na własne oczy.
Było bardzo miło. Czułem się też jak bym wrócił do czasu kiedy byłem zdrowy. Pokazała mi zdjęcie z 2000 roku zrobione na lotnisku w Balicach gdy żegnaliśmy ją przed odlotem do USA.
Stałem na tarasie widokowym ubrany w katanę jeansową. Ale ze mnie był wtedy chłystek i gówniarz. Wyglądałem prawie jak dziecko. Nie omieszkałem zwrócić uwagi na swoją pozycję. Byłem wyprostowany i nic nie wskazywało, że za 5 lat dowiem się...
Wypiliśmy po dwie kawy, jakaś mała zagryzka do kawy no i jak zwykle gęba mi się nie zamykała.
Pod koniec spotkania zdarzyła mi się zabawna sytuacja. Pojechałem do toalety męskiej w galerii obok domu, a w niej była akurat sprzątaczka. Otwarła mi drzwi i wjeżdżam. Mijam obok toaletę dla niepełnosprawnych i jadę na wózku dalej, a ona do mnie: Gdzie pan jedzie? Tu jest miejsce dla pana! Odpowiedziałem jej, że osobiście wolę skorzystać z pisuaru.
Nie widziałem już jej miny ale zapewne musiała być nieźle zdziwiona gdy tak śmignąłem na wózku koło niej i pojechałem do pisuaru:)
Ada pomogła mi założyć kurtkę i "poszliśmy". Kiedyś ja odprowadzałem Adę, a teraz ona mnie odprowadziła do domu. Może uda nam się jeszcze spotkać razem. Może wpadnie do mnie do domu i pochwali się swoim synem. Zobaczymy....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie miło gdy się przedstawisz:-)