Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

środa, 22 października 2014

Coś mi się pomyliło:)

Wczoraj rano wstałem, zebrałem się, wsiadłem na wózek i wychodzę bo mam ustalony termin na konsultację / kwalifikację do Ośrodku Rehabilitacji Narządu Ruchu "Krzeszowice" SP ZOZ w Krzeszowicach. Krzeszowice znajdują około 25 km od Krakowa.
O 10.30 przed klatką powinien na mnie czekać przewóz niepełnosprawnych świadczony przez Radio Taxi Partner. Wychodzę, chwilę czekam bo transportu nie ma no i dzwonię do nich. Rozmawiam z panią, wszystko się odbywa grzecznie. Mówię, że zamawiałem transport z domu do Krzeszowic na godz. 10:30 no i go nie ma:( Pani prosi mnie o chwilę cierpliwości. Pyta się, kiedy zamawiałem ten transport to odpowiadam, że tydzień temu. Sprawdza, sprawdza no i mówi, że ona tu widzi zamówiony transport na 22 października. No, a ja jej mówię no właśnie, a pani grzecznie i uprzejmie, że 22 października to jest... jutro:)
Wielka konsternacja w mojej głowie. Patrzę na telefon bo nie dowierzam. Faktycznie, dziś jest 21:) Grzecznie przeprosiłem, posypałem głowę popiołem i zakończyłem rozmowę. W wielkim skrócie można powiedzieć, że mi się ostro poje.... :)

Wyszedłem z domu. Jestem już na dole to przecież nie będę wracać tym bardziej, że była taka ładna pogoda. Zadzwoniłem tylko do mamy, że będę popołudniu bo nie jadę do Krzeszowic. Też była zaskoczona, że nam wszystkim popieprzyły się daty:)
Skoro już byłem na zewnątrz to pojechałem w odwiedziny na Neurologię w Szpitalu Wojskowym. Spotkałem wszystkich rehabilitantów. Posiedziałem z nimi. Pośmialiśmy się, dostałem kawę i pojechałem się powłóczyć po mieście. Cosik zjadłem na mieście, pojechałem kupić worki do odkurzacza i fajrant:)

Nie mogłem daleko jeździć bo miałem niedoładowany wózek. Po prostu zapomniałem go doładować dzień wcześniej. Gdy już wracałem do domu to wózek nie miał mocy. Ledwie wjechałem po podjeździe  na schodach.

W domu zrobiłem klapen zi dupen platz, a wieczorem padem:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)