Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

piątek, 18 lutego 2011

Problemy komunikacyjne i spotkanie w Krakowie

W dniu wczorajszym byłem na spotkaniu które było już od jakiegoś czasu anonsowane na stronie Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego.

Zamówiłem przed południem specjalną taxówkę – takiego busa do przewozu osób niepełnosprawnych ponieważ chciałem mieć trochę luksusu. Dyspozytorka Radio Taxi Kraków PARTNER 1-96-33
zapytała się skąd chce jechać i dokąd. To pytanie może trochę dziwić lecz tych busików do przewozu wózkowiczów jest nie za wiele
w Krakowie w porównaniu do ogólniej liczby taxówek i muszą nimi jakoś rozsądnie dysponować.
Powiedziałem dyspozytorce, że chce jechać z domu na ul. Rajska i chcę zamówić transport na godzinę 15.30. Po chwili dostałem informację, że mają już kurs z osiedla Oświecenia w Krakowie na ul. Rajską i pani zapytała się mnie czy nie będzie mi przeszkadzało jak podjadą najpierw na godz. 15 po klienta, a potem po drodze wezmą mnie kolo 15.30 i razem pojedziemy. Absolutnie mi to nie przeszkadzało ponieważ można się było domyślić, że oboje jedziemy w to samo miejsce i w tym samym celu i dlatego się bez problemu zgodziłem.
Zbliża się godzina 15.30. Poprosiłem brata aby wpadł do mnie wcześniej z pracy i pomógł mi zwieść wózek elektryczny ze schodów. To przecież 130 kg! Jak już mnie z tym wózkiem zwiózł to na dole zobaczyłem, że już czeka na mnie taxówka. I jak już się wydawało, że zaraz znajdę się w aucie to kierowca mówi, że nie ma już miejsca. Na początku nie wiedziałem o co mu chodzi. Wytłumaczył mi, że do auta wchodzą dwie osoby razem z wózkami. Hmmmm… dalej go nie rozumiem. O co mu chodzi. Przecież miała być jakaś osoba z oś. Oświecenia i ja. I w tym momencie kierowca mnie oświecił, że już są dwie osoby w aucie na wózkach. W drodze z oś. Oświecenia do mnie zabrali jeszcze innego wózkowicza i dla mnie miejsca już nie ma! Biedny kierowca, kombinował transport dla mnie ale wszystkie taxówki były w rozjazdach. Najwcześniej mogła by po mnie przyjechać taxówka za 40 min czyli 10 minut po rozpoczęciu spotkania na ul. Rajskiej. Na polu (dla reszty Polski: dworze) piździ na maxa! Do domu nie wrócę bo nie ma mnie kto tam wytransportować z wózkiem, a czekać mi się nie chcę.
Postanowiłem, że nie czekam na obietnice, że może taxi będzie za 40 min (a może nie będzie) i jadę autobusem. Trochę byłem wkur…. ale to przecież nie była wina kierowcy tylko dyspozytorki. Dyspozytorką zajmę się jutro i ich tam opierdziele, bo nie ma nic bardziej irytującego niż głupota ludzi i instytucji która ma się zajmować dowozem osób niepełnosprawnych. Ona jest odpowiedzialna za to, żeby nie upychać do auta więcej osób niż ich może wejść! Głupia piz…

Autobusem dojechałem. Spóźniłem się jakieś 5 min ale jeszcze spotkanie się nie rozpoczęło, ponieważ czekali na takich spóźnialskich jak ja. Na miejscu była moja Ola ze swoja koleżanką Aśką. Niestety nas trochę rozdzielili i ja byłem bliżej wykładowcy, a one stały na samym końcu.

Jeśli chodzi o wykład i lekarza to odebrałem go bardzo pozytywnie.
Dr Stanisław Rusek mówił bardzo konkretnie.

Cały wykład został przeze mnie nagrany i udostępniony a ocenę pozostawiam zainteresowanym.



Jeśli ktoś chce ściągnąć nagranie w postaci pliku mp3 to prosze kliknąć na plik Spotkanie_o_SM.mp3 (140 Mega!).

Po zakończeniu spotkania byliśmy umówieni tzn. ja i dziewczyny na kawę. Przy wyjściu spotkałem tego kierowcę taksówki. Czekał na innych ludzi aby ich odwieść do domów. Powiedziałem mu, że z nim nie jadę bo idę z dziewczynami na kawę.
Jego kolega powiedział, że absolutnie mnie rozumie bo w takim towarzystwie to on też by chętnie poszedł na kawę.
Towarzystwo i kawa było wyborne. Dziewczyny nie chciały nic jeść. Ja się zdecydowałem na lasagne ponieważ byłem głodny. Rozstaliśmy się koło godziny 20.

Wsiadłem do autobusu i pojechałem jeszcze na zakupy do Reala. Po zakupach wróciłem do domu koło 21.30. To był miły dzień mimo problemów komunikcyjnych:).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)