Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

niedziela, 5 kwietnia 2015

Pierwszy dzień... świąt

Na wielkanocne śniadanie przeszedł brat ze swoją rodziną i psem. Pies to też rodzina? Też, też:-) U mnie w rodzinie zwierzęta są traktowane jak pełnoprawni członkowie rodziny. Moje koty tolerują ich bigla za to bigiel jest zawsze w lekkim stresie gdy przychodzi do nas. Gdy tylko któryś kot na niego parsknie to pies wpada w panikę i jest duży jazgot.
W zeszłym roku zaszedłem do stołu przy chodziku, a w tym nawet o tym nie pomyślałem. Podobnie było z jedzeniem. Wędliny, sałatki, chrzan, sos tatarski, jajeczka i to wszystko trzeba kroić i nabierać. Jest dużo łatwiej kiedy robi się to nożem i widelcem. Ja musiałem sobie radzić bez. Nie jest łatwo jeść samym widelcem różności z talerza. Efekt było witać na talerzu.  To był niezły bajzel. Równie dobrze by było gdybym wszystko wsadził do blendera i wlał na talerz ale czy wtedy byłoby to takie dobre? Kiedyś to dzieci jadły najbrzydziej, a teraz ja jem jak świnka:-)

Po południu miałem jechać do Oli w odwiedziny i zobaczyć jak mieszka i jak się urządziła. Nie było mi już to dane po jej przeprowadzce. Nie miałem siły. Już rano jak wstałem to na dzień dobry poszedłbym już spać, a tu trzeba było wstawać na śniadanie(-: Ani kawa przed ani po śniadaniu nie była w stanie obudzić mnie. Zmagałem się z sennością ale koło 12 nie dałem już rady. Wysłałem do Oli smsa, że nie dam rady i poszedłem spać. Skoro ja do niej nie przyjdę to ona przyjechała do mnie z chłopakiem. Przywiozła mi żurek i ciasta. Żurek jest pycha, sernik również, a reszty ciast nie próbowałem ale nie omieszkam jutro.

Każdy jest pod wrażeniem łóżka no i była pod wrażeniem co ze mną zrobiła choroba. Nikt nic nie może na to poradzić. Posiedziałem, pogadaliśmy no i poszli. Zostałem jeszcze na wózku. Gapiłem się w TV, a od czasu do czasu stawałem przy drabince i prostowałem kości. Jest mi bardzo ciężko wstać ale gdy już stoję to spastyka mnie pięknie utrzymuje. Co za paradoks.

Ogólnie to był fajny dzień mimo tego, że nigdy nie przepadałem za świętami:-)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)