W sobotę po południu przyjechała do mnie Ela ze
swoim mężem. Krzysiek przywiózł żonę ponieważ w niedzielę rano miałem mu zabrać
Elcię na 4-ro tygodniową rehabilitację do Dąbka. Nasz wyjazd był zaplanowany na
godz. 6 rano. Zaproponowałem im by do mnie przyjechali wcześniej tzn. w piątek
lub sobotę, przekimali i rano my pojedziemy na rehabilitację, a biedny Krzysiek
wróci do domu. To nie pierwszy nasz wspólny z Ela wyjazd. Ona jedzie z Ustronia
i jeśli miała by być u mnie w Krakowie na niedzielę 6 rano to musiała by chyba
wyjechać od siebie już po 3 rano. Dla niej to mordęga więc rozsądnie by było
aby przyjechali wcześniej za dnia. Zdecydowali się i przyjechali w sobotę po
południu.
U mnie w domu posiedzieliśmy i było wesoło.
W miedzy czasie na chwilę była u mnie Agnieszka również chora na SM. Niestety
nie mogła z nami dłużej posiedzieć bo miała swoje sprawy do załatwienia ale
fajnie, że się poznały z Elą. Chodź się osobiście nie znały wcześniej to dużo o sobie
wiedziały z moich opowiadań. Odniosłem wrażenie, że się polubiły ale wiecie jak
to jest z kobietami. Nie zawsze my faceci je dobrze rozumiemy. Mimo to będę się
trzymał wersji, iż się lubią.
Aga nas opuściła, a potem przyszła.... Ola. Dawno
jej nie widziałem. Odszczeliła się jak stróż w Boże Ciało. Nowe, czerwone
spodnie, uczesane, upięte włosky, dobry makijaż. No, no, no - było na czym oko powiesić. Ela jest bardzo
piękną i efektowną kobietą więc pewnie Ola nie chciała odstawać i być gorsza.
One też się bardzo lubią ale kobiety nawet jak się lubią to konkurują miedzy
sobą. Pisząc o konkurencji to oczywiście nie mam na myśli siebie ale konkurować
kobiety muszą. Ot dla zasady. To takie moje subiektywne odczucie.
Ola również była u nas krótko bo musiała wracać
do domu. Było naprawdę wesoło i zabawnie. Ela powiedziała później, że ze
śmiechu brzuch ją rozbolał. Jeszcze później starałem się umilić im tzn. Eli i
Krzyśkowi czas ale później poszedłem się myć, a potem spać bo następnego dnia
czekała nas pobudka o 5 rano. Chciałem im też dać szansę i czas by się jeszcze
nacieszyli sobą. W końcu to początkujące małżeństwo, a czekała ich 4-ro
tygodniowa rozłąka.
W niedzielę pobudka i to już przed 5 rano.
Poszedłem się myć i ubierać do łazienki. Niby proste czynności ale tak wiele
czasu zajmują, a jak dobrze podnoszyą ciśnienie:). Mały gryz bułeczki, kawa no
i trzeba się zbierać. Zapakowaliśmy się z Elą do auta i pojechali, a Krzysiek
pojechał sobie pozwiedzać Kraków przy okazji. Nie wiem, bo nie pamiętam ale
chyba z tego wszystkiego nie pożegnaliśmy się z Krzyśkiem. Szkoda i
niegrzecznie to ale to przez zamieszanie:(.
Do Dąbka zawozi mnie już standardowo od lat mój
przyjaciel Rafał. Tym razem jechał z nami jeszcze mój brat, by Rafała
miał towarzystwo w drodze powrotnej. Mieliśmy ładna pogodę, a i o tej porze i
to w niedzielę jest pusto na drodze. Jechało się dobrze i było by zupełnie
świetnie gdyby nas kilometr przed celem nie zatrzymała Inspekcja Transportu
Drogowego. Ładnie nas nagrali. Okazało się, że ich wyprzedziliśmy w terenie
zabudowanym i mieliśmy na liczniku 101 km/h, a obowiązujące ograniczenie wynosi
50 km/h:(. Po zapłaceniu mandatu jakoś nam wszystkim mina zrzedła i nastała
jakaś cisza.
Mój brat Adam i Rafał wypakowali nas z Ela i
szybko pojechali w drogę powrotną. Ponieważ było trochę czasu do obiadu to
zrobiłem sobie drzemkę... 30 minutową. Po obiedzie poszedłem do moich znajomych
na kawę z którymi umawiamy się co roku i razem jeździmy do Dąbka. Niedziela
była bardzo leniwa - jak to niedziela. Czas mijał... błogo. Wieczorem po
kolacji byłem na właściwym wieczorku zapoznawczo - powitalnym. Pokój
jednoosobowy, a nas w tym pokoju 12-13 osób. Niektórzy jak ja, przyjechali na
imprezę z własnymi miejscami siedzącymi czyt. wózkami inwalidzkimi. Co tu
mówić, było z deka ciasno ale fajnie. Gdybym nie był tak zmęczony i nie wyspany
to pewnie poszalał bym dłużej. Maciek kazał mi obiecać, że od jutra mam sie
poprawić.
To był długi i męczący dzień ale cieszę się, że
przyjechałem do... domu. To miejsce i Ci ludzie zarówno moi towarzysze jak i
obsługa to moja - nasza, nas chorych rodzina. Wiem, że ciężko uwierzyć, że mogą
w tym kraju być takie "oazy" ale są i to jest właśni takie miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie miło gdy się przedstawisz:-)