Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

niedziela, 28 listopada 2010

Listopadowa plucha

Ale dzisiaj jest dupiany dzień. Jestem jakiś totalnie zamulony. Listopad, a właściwie już prawie grudzień i odpowiednia pogoda na polu powoduje, że trochę się nic nie chce. Hehehe – małopolska ma za oknami pola no i może lasy, w przeciwieństwie do reszty kraju.

Jeżdżąc do Dąbka, spotykam się z innymi „kulawymi” z różnych stron Polski. Nauczyłem się, że tam trzeba się pilnować, bo personel albo inni друзья na pewno nie omieszkają zwrócić na to uwagi:). Jak mawiają: jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one.

Wracając do aury za oknem, to pogodę można uznać za iście depresyjną. Na szczęście nie muszę już korzystać ze wspomagaczy nastroju takich jak Fluoksetyna i inne dopalacze – antydepresanty.
Nie wygrzebałbym się z depresji bez tych prochów. Przecież mnie chcieli zamknąć do wariatkowa w takim stanie zgłosiłem się do lekarza. Dobrze, że nie miałem myśli samobójczych. Do lekarza poszedłem prywatnie, a zaintrygowała mnie informacja w telewizji o światowym dniu walki z depresją. Do ostatniej chwili, nawet przed wejściem do gabinetu psychiatry nie chciało mi się wierzyć w to, że mnie to mogło spotkać. A jednak, po wyjściu od lekarza wiedziałem, że i faceta może to dopaść.

Ludzie się wstydzą mówić o tym, że chodzą do psychiatry. Ja też się nie obnosiłem z tym, bo przecież nie jest to powód do dumy, ale przed przyjaciółmi i znajomymi nie ukrywałem faktu, że leczę się u psychiatry na depresję. Mówienie prawdy ma same plusy.
Po pierwsze ucina spekulacje i plotki, a po drugie wiele dowiadujesz się o ludziach którzy są wokół ciebie. Boże… jak ja się cieszę, że ten okres życia mam za sobą. Niestety, ale po depresji przyszła kolej na SM. Można powiedzieć, że wpadłem z deszczu pod rynnę:(.

Jutro z rańca pobudka bo przychodzą mi fachowcy wymieniać uszkodzony kaloryfer. Szkoda, że nie jestem już taka sprawna Zosia Samosia, bo z pewnością sam bym się za to zabrał.

Jutro również rozpoczynam rehabilitację z Aleksandrą. Bardzo ale to bardzo się z tego cieszę. Start około godziny 16.30.
Na pewno nie omieszkam o tym wspomnieć na blogu:)

1 komentarz:

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)