Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

wtorek, 23 listopada 2010

Robimy magisterkę:)

Dzisiaj spotkaliśmy się z Aleksandra moją przyszłą rehabilitantką. Ola ma licencjat z rehabilitacji i w tej chwili stałem się jej obiektem obserwacji. Będzie mnie rehabilitować i na podstawie swoich obserwacji i moich postępów będzie pisała pracę magisterską. Wygląda na to że nasza współpraca potrwa prawie dwa lata, no chyba że Ola przeze mnie by kiblowała:).
Jest bardzo ambitną kobietą i coś czuję że to będą ciężkie lata dla mnie. Ciężkie to znaczy, że nie będzie obijania się.

Czego oczekuję? Chciałbym zatrzymać postęp choroby. Ze względu na to że znam swój organizm to ciężko jest mi liczyć na jakąś spektakularną poprawę, chodź po cichu – pssssss liczę na zwiększenie mojej siły, a co za tym idzie samodzielności. Nawet z szacunku dla pracy Oli i jej satysfakcji zawodowej chciałbym takiej poprawy. Wstępnie jesteśmy umówieni na początek naszej współpracy na poniedziałek. Ola chce ze mną pracować kilka razy tygodniowo. Jestem otwarty, chodź trzeba brać pod uwagę moje możliwości fizyczne zwłaszcza na początku naszej pracy.

Jestem optymistą zarówno jeśli chodzi o Ole i jej pracę magisterską jak i o siebie. Ola jest gwarantem zaangażowania w to co robi. Mnie również nie pozostaje nic innego tylko trzeba się będzie wziąć w garść i do roboty.

Jak to mówią – zesraj się a nie daj się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)