Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

czwartek, 9 stycznia 2014

Co za wiosna tej zimy:)

Korzystając z ostatnich dni wiosny tej zimy, wybrałem się dzisiaj załatwić parę spraw. Wstałem o 6:45 i poszedłem się myć. Myłem się, ubierałem i nagle z paniką ocknąłem się, że już jest 8:30. Boże ale ten czas ucieka albo, Boże ale się guzdram. Byłem tak pochłonięty i wkurzony ubieraniem się, że nie zwróciłem uwagi na godziną.

Na godzinę 9 byłem umówiony do lekarza rehabilitanta bo chciałem dostać od niego skierowanie na rehabilitację domową. Lekarz rodzinny wystawił mi skierowanie na rehabilitacje z prośbą o konsultacje zamiast od razu na rehabilitację. Nie zrobił tego specjalnie bo ja też jak patrzyłem na ten druk to on wyglądał prawie jak zwykłe skierowanie, a jak wiadomo, prawie robi różnicę. Stało się jak się stało ale załatwiłem co chciałem załatwić.
W marcu lub kwietniu, po roku przerwy ponownie zacznę rehabilitację domową. Nie wiadomo kto do mnie przyjdzie tzn. czy będzie to kobieta czy mężczyzna. Osobiście bardziej wolę facetów rehabilitantów bo oni się nie cyndolą. Nie pytają po 10X czy boli. Z facetem jest krótka piłka - nie ma litości no i mają więcej siły, a do walki z moją spastyką, krzepa jest potrzebna.
Skąd taka u mnie zmiana? Po prostu dla zabicia czasu i dla rozrywki. Minął prawie rok czasu od rezygnacji z rehabilitacji. Oczywistym jest, że moja sprawność fizyczna w tym czasie uległa pogorszeniu ale jak ćwiczyłem 5, 6 razy w tygodniu to również choroba postępowała. Chodzi o to, że dynamika postępu niepełnosprawności w moim przypadku nie zmienia się w zależności od tego czy ćwiczę czy też nie ćwiczę. Wszystkim pomaga rehabilitacja, mówią, że nie mają przykurczy, że lepiej funkcjonują itp. itd. Mnie to nie dotyczy ale ruch to zdrowie:) więc będę znów ćwiczyć i nie tak intensywnie jak dawniej.

Gdy załatwiłem z lekarzem to pojechałem do galerii na ciastko i kawę. Wypiłem, zjadłem i chciałem jechać do szpitala do neurologa by mi wypisał skierowanie do Dąbka. Można powiedzieć, że idę za ciosem z rehabilitacją.
Patrzę w telefon by sprawdzić o której mam autobus. Szukam połączenia i w ogóle nie mogę znaleźć autobusu, a ulice jakieś dziwne. Czyżby coś pozmieniali w komunikacji miejskiej w Krakowie? Nie. Okazało się, że miałem jeszcze w telefonie ustawioną Warszawę. Gdy zmieniłem ustawienia na Kraków to wszystko się znalazło.
Lekarz w szpitalu mnie lekko opieprzył, że powinienem zadzwonić, umówić się z nim itp. a ja jechałem w ciemno. Gdyby nie miał czasu lub gdyby go nie było to bym mu zostawił ten druk i odebrał go później. Lekrz trochę pobulgotał ale druk wypisał. Teraz muszę zaprosić do siebie MOPS i... jadę do Dąbka. Pewnie dopiero za rok ale czas płynie szybko.

Gdy wracałem do domu to zadzwonił do mnie barat z informacją, że nasz znajomy zmarł tragicznie. Popełnił samobójstwo:( Jeszcze nie dawno widzieliśmy się w pizzerii podczas gdy ja robiłem pożegnanie przed wyjazdem do Warszawy. To facet koło 30-tki. Za moich czasów gdy graliśmy w piłkę to wołaliśmy na niego Żarówa, a potem gdy wydoroślał to zmienił  ksywę na Tiger. Kojarzyłem go zawsze z uśmiechem na twarzy. Lubiłem go.

Wyrazy współczucia dla rodziny. Straszna tragedia :(