Ola mnie dziś odwiedziła. Nie widzieliśmy się od dawna, bardzo dawna... Nie dała rady mnie pożegnać przed wyjazdem do Warszawy i nie widzieliśmy się od mojego powrotu do Krakowa. Co prawda utrzymujemy regularne kontakty telefoniczne ale... no właśnie. Normalni czyt. zdrowi ludzie żyją tzn. mają obowiązki, prace, dom, no i nie mają czasu. Tak się żyje.
Ona ma u mnie w bloku pacjenta do rehabilitacji. Ma blisko do mnie ale jej kiedyś powiedziałem, by mi głowy nie zawracała swoją
obecnością jak ma do mnie wpadać na 10-15 min., bo ja się więcej utyram chodzeniem i otwieraniem drzwi niż to wszystko warte.
Dziś przyszła i mówi że, ma dla mnie 2 godziny. Wooowwwww... Mówię jej, że nie wiem czy z nią tyle wytrzymam:) Udało się wytrzymać:) Pogadaliśmy razem no i brakło czasu. Co najmniej jak byśmy się nie słyszeli od Bóg wie kiedy.
Ola dobrze wyglądała jak zwykle ale tak jest jak człowiek jest młody i zdrowy. Moja mama też mówi, że kwitnąco wyglądała, chodź miała zbyt mocną konturówkę do ust. Ja się w takie szczegóły nie zagłębiałem i nie przyglądałem.
Chciałem na końcu wyrazić wielki szacun dla tego małego wzrostem lecz wielkiego duchem 10-cio letniego Łukasza ze Szczecina. Jako wolontariusz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, mimo nieuleczalnej choroby i pewnie wielu cierpień nie narzeka, że tego lub tamtego nie dostał od Państwa tylko zakasał rękawy i zbierał kasę. On w tej robocie zapier.... nie dla siebie ale dla innych. Gdyby każdy z nas dał chodź trochę od siebie i zrezygnował z roszczeniowej postawy. Mnie też nie jest łatwo ale Łukasz mnie zawstydził. Postaram się w przyszłym roku tak jak Ty i nie będę szukać wymówek i usprawiedliwień. Wezmę puchę i będę zbierać!
Chłopie - jesteś wielki!
![]() |
Fot. Łukasz Szełemej [Radio Szczecin] |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie miło gdy się przedstawisz:-)