Gdybym był bogaczem albo gdybym był zdrów to zapewne w sylwestra bym nieźle balował. Albo bym gdzieś był na imprezie albo była by impreza u mnie w domu, a imprezki u mnie w domu do dziś wspominają moi goście i sąsiedzi. Było tak jak w piosence:
"Zróbmy więc prywatkę, jakiej nie przeżył nikt,Niech sąsiedzi walą, walą, walą,walą do drzwi.
Sztuczne ognie niech się palą, palą, palą, a Ty
Tańcz i wino pij, niech cały wiruje świat,
Tańcz i wino pij, niech cały wiruje świat."
Ponieważ nie jestem ani bogaty ani sprawny to moja noc sylwestrowa nie odbiegała od innych dni. Po południu przyszedł Dżakub i przyniósł mi piwo i chipsy na moją solową imprezkę. Pogadaliśmy chwilkę, złożyliśmy sobie krótkie lecz treściwe życzenia i poszedł się robić na bóstwo na swoją imprezę.
Wypiłem piwo i tak mnie zmęczyło, że poszedłem spać. Gdyby nie fajerwerki które mnie obudziły przed północą to zapewne spał bym w opakowaniu czyli w ciuchach do rana. Trochę się pokręciłem, obejrzałem co się dzieje za oknem i w TV, załatwiłem potrzeby fizjologiczne, umyłem się i bez opakowania poszedłem spać.
Ależ miałem bal:)
Wypiłem piwo i tak mnie zmęczyło, że poszedłem spać. Gdyby nie fajerwerki które mnie obudziły przed północą to zapewne spał bym w opakowaniu czyli w ciuchach do rana. Trochę się pokręciłem, obejrzałem co się dzieje za oknem i w TV, załatwiłem potrzeby fizjologiczne, umyłem się i bez opakowania poszedłem spać.
Ależ miałem bal:)