Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

czwartek, 2 stycznia 2014

Niech żyje bal

Gdybym był bogaczem albo gdybym był zdrów to zapewne w sylwestra bym nieźle balował. Albo bym gdzieś był na imprezie albo była by impreza u mnie w domu, a imprezki u mnie w domu do dziś wspominają moi goście i sąsiedzi. Było tak jak w piosence:
"Zróbmy więc prywatkę, jakiej nie przeżył nikt,
Niech sąsiedzi walą, walą, walą,walą do drzwi.
Sztuczne ognie niech się palą, palą, palą, a Ty
Tańcz i wino pij, niech cały wiruje świat,
Tańcz i wino pij, niech cały wiruje świat."

Ponieważ nie jestem ani bogaty ani sprawny to moja noc sylwestrowa nie odbiegała od innych dni. Po południu przyszedł Dżakub i przyniósł mi piwo i chipsy na moją solową imprezkę. Pogadaliśmy chwilkę, złożyliśmy sobie krótkie lecz treściwe życzenia i poszedł się robić na bóstwo na swoją imprezę.
Wypiłem piwo i tak mnie zmęczyło, że poszedłem spać. Gdyby nie fajerwerki które mnie obudziły przed północą to zapewne spał bym w opakowaniu czyli w ciuchach do rana. Trochę się pokręciłem, obejrzałem co się dzieje za oknem i w TV, załatwiłem potrzeby fizjologiczne, umyłem się i bez opakowania poszedłem spać.

Ależ miałem bal:)