Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

sobota, 20 grudnia 2014

Pięknie, chłodno i wycieczka

W czwartek popołudniu przyszedł na rehabilitację Marcin. Sam zauważył, że jestem w dobrej formie. Powiedziałem mu, że to pewnie dlatego, że kilka dni go u mnie nie było, a ja skrzętnie z jego nieobecności skorzystałem i nic nie robiłem. Zabraliśmy się do ćwiczeń, które zaczęliśmy od ćwiczeń na łóżku. Siedziałem na łóżku, a Marcin mnie spychał na boki i do przodu i do tył. To takie ćwiczenia na mięśnie posturalne. Chodzi o to by wzmocnić moje plecy. Gdy już poćwiczyliśmy na siedząco to zszedłem do parteru na materac. Na materacu miałem jeszcze chwilę ćwiczeń aktywnych czyli takich w których musiałem się wykazać i pracować aktywnie mięśniami, a potem byłem naciągany. Generalnie nigdzie mnie nie ciągnie, nawet w lewej ręce w której mam przykurcz.
Po rehabilitacji nie powiem, że się czułem lepiej bo tak nigdy nie ma ale nie byłem zmęczony. Ogólnie czułem się dobrze tzn. normalnie. Zjadłem napiłem się i siedziałem na łóżku, a spać poszedłem grubo po 1 w nocy czyli normalnie.

W piątek wstałem i od rana wiedziałem, że coś jest nie tak ze mną. Mama mi pomagała przy układaniu się na łóżku. Miałem problem, z ubraniem się. Cały byłem nadzwyczaj spasyczny. O 13 na rehabilitację przyszedł Marcin. Ledwie mnie dotknął i już poczuł, że jest źle :( Już nie chciał ze mną ćwiczyć na siedząco. Od razu kazał mi się kłaść na materac. Ogólnie to tylko mnie naciągał i rozciągał. Ja takie ćwiczenia nazywam głaskaniem. Na mnie zęby połamali różni specjaliści. Tak się kończy u mnie rehabilitacja i jakiekolwiek wzmacnianie mięśni :( Z Marcinem umówiłem się wstępnie na poniedziałek. Zobaczymy jak będzie.

Dziś jest sobota i może ciut, ciut jest lepiej ale do formy z zeszłego tygodnia i czwartku to droga daleka. Musiałem dziś odebrać prezent ze sklepu więc musiałem ruszyć dupę, a bardzo mi się nie chciało. Mama mi musiała pomóc się ubrać tzn. włożyć sweter, zapiąć guziki, zawiązać buty itp.

Na zewnątrz w Krakowie była piękną pogoda. Świeciło słońce, za oknem +9 st. C czyli ciepło ale ten zimny wiatr był przejmujący. Pojechałem pod Galerię Krakowską w nadziei, że spotkam Ks. Stryczka który usiadł w konfesjonale przed Galerią Krakowską. Nie miałem zamiaru się spowiadać bo Eli, Eli, lama sabachthani? Generalnie chciałem poznać go. Zamienić z nim parę słów i może strzelić z nim Selfie.  Niestety nie było mi to dane. Byłem tuż po godzinie 12 ale księdza już nie znalazłem :(

Skoro już byłem w centrum to pojechałem zwiedzić Kraków,  jak wygląda na Święta. Święta już widać przed galerią:)

Jarmark Świąteczny przed Galerią Krakoską.

Można sobie podjeść

i napić się grzańca:)

Nie mogło zabraknąć choinki.

Dla bardziej aktywnych było też lodowisko, a w oddali stary, zabytkowy budynek dworca kolejowego.

ul. Szpitalna i pozostałość po dawnych murach miejskich.oraz w oddali wieża i brama Floriańska. 

A na Rynku Głównym targi Bożonarodzeniowe. 






A po drugiej stronie chyba budują już scenę na imprezę sylwestrową, którą w tym roku organizuje TVN.


Była piękna pogoda chodź trochę chłodno.
Wróciłem do Galerii Krakowskiej by się ogrzać i coś zjeść. By było miło i nie uciekać zbyt prędko to i w sklepach jest pięknie, ciepło, a z głośników leci nastrojowa muzyka.



Do domu wróciłem i siup na pryczę. Czekam... może mi spastyka odpuści. Relaks :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)