Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

sobota, 6 grudnia 2014

Sobota z rehabilitacją

Wstałem dziś, usiadłem na łóżku i siedzę. Wypiłem kawę i siedzę. Wstaję z łóżka gdy idę do łazienki lub toalety. Do tej pory wstawałem przy chodziku i kicając "szedłem".

Przedtem byłem zdrowszy to gdy zaszedłem do ubikacji przy chodziku to chodzik zostawiałem przed toaletą i wchodziłem do wychodka. Zamykałem drzwi i załatwiałem potrzebę. Teraz już się tak nie da. Obecnie przy chodziku kicam do kibelka, chodzik zostawiam za drzwiami czyli jak dotychczas ale tym razem już nie dam rady zamknąć drzwi za sobą bez chodzika. 
To oznacza, że te prostsze i szybsze sprawy załatwiam przy drzwiach otwartych. Taki oto ze mnie ekshibicjonista. Czemu nie zabiorę chodzika ze sobą do WC? Ano dlatego, że mieszkam w bloku, a wychodek jest gabarytów jak prawdziwy wiejski wychodek. I tak po remoncie jest bardziej frendly dla niepełnosprawnych ale nie aż tak by wejść do środka z chodzikiem.
Zazwyczaj gdy wracam już z łazienki lub z tych okolic to docieram do pokoju wyrąbany jak koń po westernie. Ostatnio coraz częściej w drodze do i z łazienki jadę na wózku elektrycznym, a to dlatego, że w drodze powrotnej ustawiam się na wózku przy drabince i coś tam ćwiczę.
Porobię jakieś przysiady, pokręcę bioderkami jak przy hula hop, coś się ponaciągam przy drabinkach. Nikt mi nie powie i nie zarzuci, że nic nie robię. Ja prawie nic nie robię, a jak wiadomo "prawie" robi różnicę. To co robię to ciężko nazwać rehabilitacją. To raczej ściema.

Od jakiegoś czasu przychodzi do mnie na rehabilitację Marcin. To jest rehabilitacja domowa w ramach programu Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej FIO 2014. Wszystko dzięki Małgosi Felger z Fundacja Helpful Hand.

Marcin jest dobry. Angażuje się, dobrze mi się z nim ćwiczy ale nie chce go zniechęcać. Mnie się chyba ze wszystkimi rehabilitantami dobrze pracowało tyle, że teraz widzę jak wiele choroba mi zabrała w ciągu ostatnich dwóch lat. Marcin przyszedł do mnie o godzinie 15. Poćwiczyłem z nim godzinę. On poszedł bo dziś ma nocną szychtę w pizzerii na krakowskim Kazimierzu, a ja mam fajrant.

Można powiedzieć, że dzień zatoczył koło czyli znów jestem na łóżku i piję kawę. Zapewne jeszcze przed pójściem spać skorzystam z łazienki więc jeszcze się coś porehabilituję. To takie łączenie przyjemnego z pożytecznym tylko co tu jest tym przyjemnym?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)