Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

wtorek, 21 grudnia 2010

Idą święta

Poszedłem wczoraj spać, a właściwie usnąłem koło 2 w nocy. Gapiłem się w telewizor.
Dzisiaj Ola była u mnie po 9 rano, a ja byłem trochę zaspany. Na dzień dobry zostałem oklejony plastrami. Moje blade i łyse nogi, dzięki różowym plastrom nabrały „uroku”:). Teraz trzeba czekać na efekty Tapingu.

Za łatwo mi szło podnoszenie nogi, wiec został wprowadzony element utrudniający. Teraz jak podnoszę nogę, to mam zacząć od stopy. Polega to na tym, że najpierw mam zadrzeć do siebie stopę, a potem dopiero ciągnąć nogę do siebie. To niby takie proste ale sprawia mi duże problemy. Trzecie podciągnięcie o ile się uda jest… wykańczające.
Dzisiaj nie jestem zadowolony ze swojej rehabilitacji. Szło mi to jakoś topornie, jak po grudzie. Pewnie dlatego, że się nie wyspałem i byłem zmęczony. Postaram się po południu jeszcze powalczyć na rowerze albo na schodach. Schody chce wypróbować w ramach testów. Nie będę przynajmniej na razie pobijał żadnych rekordów.

Dzisiaj Ola była u mnie po raz ostatni przed świętami. To jest dziwne uczucie. Była prawie codziennie u mnie, rehabilitowała mnie, świetnie się bawiłem w jej towarzystwie, a teraz kilka dni nie będziemy się widzieć.
To tylko kilka dni, a mimo to będzie mi jej brakowało.

Jutro jest plan, że pojadę na basen w ramach rehabilitacji z Tomkiem. Będę paradował w moich łysych i różowych nogach:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)