Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Weekend

Całkiem miły początek weekendu. W piątek wpadli przyjaciele do mnie wieczorem. Imprezka była totalnie spontaniczna, a pretekstem było oglądanie zdjęć Kubka z urlopu na Karaibach. Oczywiście, alkoholu nie zabrakło, nawet trochę zostało:) Oglądaliśmy fotki, i popijali drinki. Było cool.

W sobotę też było intensywnie. Przyszła Ola i się zabrała za mnie. Lubię z nią ćwiczyć bo czasami bierze mnie pod włos w stylu „jeszcze raz – dasz rade” no i trzeba wyciskać z siebie ostatnie poty.
To jest nie do opisania jak Ola się angażuje w moją rehabilitacje. Mnie czasami jest głupio, nie wiem co zrobić i jak się jej odwdzięczyć bo dziękuję to stanowczo za mało.

W sobotę rehabilitowała mnie 3 godziny. Można powiedzieć, że to dużo ale w międzyczasie jest dużo śmiechu. Jak odpoczywam i popatrzę na Olę, która siedzi wyprostowana – pierś do przodu to od razu rozumiem co mi chce powiedzieć. Czy chce czy nie – muszę się wyprostować.
Nie zgodziłbym się na taką długą rehabilitację gdybym się po niej źle czuł, a tu każdego dnia czuję się lepiej. Ola wyszła koło 19, a zaraz po 20 przyszedł do mnie brat ze swoim synem. Oglądnęliśmy Gladiatora i wypili piwko. Nie miałem okazji wypocząć ale też nie byłem zmęczony. Położyłem się spać koło 1 w nocy.
Nie wiem czy to ze zmęczenia czy dlatego, że rehabilitacja tak na mnie dobrze działa ale spałem jak dziecko. Ani razu mnie nie obudziła spastyka w nogach w nocy. Nie musiałem się obracać. Dawno nie spałem tak dobrze.

Myślicie że niedziela była wolna? Nie, w niedzielę Ola też przyszła. Dla mnie super, tylko mi trochę głupio. Przecież mogła odpoczywać, taki siarczysty mróz, a jej się chciało przyjechać do mnie. Ona jest niesamowita. Była po 15 a wyszła koło 19 – szok. Pod koniec poczułem już zmęczenie, zrobiłem się taki cieplutki. Byłem zmęczony fizycznie, ale też ogarnął mnie jak ja to mówię – spacz.
Spacz to takie potworne zmęczenie, potrafi przyjść z nienacka, bez ostrzeżenia i bez powodu. Wystarczy chwilę snu, 30 minut i wszystko mija. I tym razem jak Ola wyszła to położyłem się by dać chwilę wytchnienia moim biednym plecom. Jak tak leżałem to po jakiś 30 minutach udało mi się zdrzemnąć. Pospałem 20-30 minut i obudziłem się jak nowo narodzony - młody bóg. Świetnie się czuję fizycznie. Dowodem może być to, że jest prawie pierwsza w nocy, a ja jeszcze nie śpię i w dodatku całkiem dobrze mi się piszę.

Jeszcze bym coś napisał ale jestem umówiony z Ola na rehabilitację na poniedziałek rano, na godzinę 10, więc muszę się zaraz kłaść chodź wcale nie mam na to ochoty. No ale muszę być wypoczęty, nie mogę marnować jej czasu.
Powiem wam, że taka Aleksandra to skarb. Trzeba ją poznać aby sobie wyobrazić co ona dla mnie robi, a oprócz tego ja ją po prostu bardzo lubię.

Na koniec, z innej beczki chodź wciąż będę się trzymał głównego nurtu tego boga. Muszę się dowiedzieć co i jak, jakie są warunki kwalifikacji do tego programu lekowego związanego z plasterami na sm. Ponoć te badania prowadzi również krakowski ośrodek.

Dowiem się co i jak na ten temat to dam znać, a teraz idę spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)