Dziś znów byłem u dentysty ale tym razem u chirurga. Miałem do wyrwania ósemkę – jeden z 4 zębów mądrości. Kolejność była wg rejestracji na miejscu. Rwałem kiedyś zęba ale to było dawno. Nie miałem z tym faktem jakiś traumatycznych wspomnień ale dzisiaj w poczekalni towarzyszył mi niepokój. Przede mną były dwie osoby.
Wchodzi pierwsza osoba. Była może z 10, max 15 min. i wychodzi. Wchodzi następna delikwentka i to samo. Hmmm… gość ma dobrą rękę do rwania. Teraz moja kolej. Najwięcej i najdłużej zajęło moje przesiadanie się z wózka na fotel i z powrotem. Lekarz znieczulił mi zęba, coś tam poszperał i po 30-40 sekundach mówi mi że już! Ekspresowo i bezbolesne rwanie. Jestem teraz głupszy o 25%:)
Gdy wyszedłem z gabinetu i męczyłem się z ubraniem kurtki to podszedł do mnie młody facet i zaproponował mi swoją pomoc. Chwilkę z nim porozmawiałem. Okazało się, że opiekuje się w domu żoną, która właśnie skończyła radioterapię bo ma glejaka w 3 stadium i rokowania nie są najlepsze. To jedna z tych historii z cyklu rodzina, dzieci i całe życie przed tobą. W sierpniu zaczęło się od padaczki. Zrobiony tomogram i wykryli malutką zmianę. Później kilka miesięcy w kolejkach itp. itd. i w grudniu już wiadomo że nowotwór bardzo urósł i jest już nie wesoło. Gdyby jego żona została od razu leczona po diagnozie. Gdyby, gdyby, gdyby ale to Polska. Echhh... smutna historia. Chwilę z nim porozmawiałem. Facet ewidentnie potrzebował się wygadać. Cóż ja mu mogłem powiedzieć? Powiedziałem mu, że trzeba walczyć i wierzyć ale ja sam w te słowa nie wierzę. Już to kiedyś przerabiałem na własnej skórze, a teraz jestem listkiem na wietrze.
Po godzinie w galerii zgłodniałem. W toalecie wyciągnąłem gazę i wyrzuciłem. Trochę się przestraszyłem bo w ustach miałem niezła rzeźnie. Bałem się, że tak będzie dalej, a ja nie mam już czym tego zatamować. Wypłukałem usta wodą, przewietrzyłem by dostarczyć trochę tlenu do hemoglobiny we krwi by mogła skrzepnąć i po 10 min. było wszystko ok. Zjadłem jakieś badziewie z McDonalda, popiłem kawą i trzeba było się pakować do domu.
W drodze powrotnej wpadłem na pomysł by pojechać do fryzjera. Strasznie zarosłem podczas tego snu zimowego. Przyjechałem do fryzjerki. Nie obyło się bez cyrku z przesiadaniem się na normalny fotel. Udało się. Pani zapytała się mnie co i jak. Powiedziałem, że ma mnie ciut, ciut przystrzyc no i wyglądam jak bandyta:) Jestem zbyt krótko obstrzyżony.
Zawsze im mówię, że wole wyjść od fryzjera z dłuższymi włosami niż z za krótkimi. Przecież to powinno być w interesie fryzjera by mnie nie wygolić bo wówczas szybciej do nich powrócę. Mówię, proszę i jak grochem o ścianę. Gdybym był sprawny i zdrowy to już dawno bym ich mienił ale to nie takie proste. To jedyny fryzjer w okolicy do którego mogę bez problemu wjechać na wózku. Z drugiej strony czego się można spodziewać za 15 zł? Szkoda gadać. Włosy odrosną.
Na deser daje linka do SM Expressu. Jest fajny artykuł dotyczących spastyki i chodzenia. W 100% zgadzam się ze stwierdzeniem, że chodzenie zaczyna się od mięśni posturalnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie miło gdy się przedstawisz:-)