Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

piątek, 7 lutego 2014

No i weeked

Zalogowałem się dzisiaj do Zintegrowanego Panelu Pacjenta. Moje leczenie nie jest tanie. Poskładanie mojej nogi i wsadzenie do niej złomu za 5 dni pobytu w szpitalu - 4488 zł. Tyle zapłacił NFZ, a to było w 2009 roku. Pobyt w szpitalu na 3 dni w 2012 roku w celu podania Mitoxantronu - 3640 zł. Koszty masakryczne ale np. wizyta u lekarza specjalisty około 35 zł, a ryczałtem jest rozliczana wizyta u lekarza pierwszego kontaktu.

Kiedyś rozmawiałem z lekarzem neurologiem w szpitalu i mi powiedział, że NFZ marnuje kasę, bo ma takie procedury. Podał mi przykład pacjentów z rzutem w SM. Chodzi o to, że o ile są wskazania medyczne, to Solu-Medrol musisz dostać w szpitalu i nie ma wyboru. Kroplówka = Szpital. Taka procedura. Fundusz wypłaca około 1000 zł za dzień, a na pewno było by taniej dla NFZ i zapewne równie dobrze gdyby pacjent dostał kroplówkę na oddziale dziennym lub nawet w przychodni. Przychodnia by była w niebo wzięta gdyby dostała np. 300 - 400 zł za support. Wszyscy by byli zadowoleni.
Oczywiste jest, że są na pewno pacjenci, którzy są w tak ciężkim stanie, że musieli by być przyjęci do szpitala ale o tym powinny decydować wskazania lekarskie, a nie procedury NFZ. Sam kiedyś dostawałem sterydy na oddziale dziennym. Dostawałem krzesełko, pielęgniarka podawała mi kroplówkę, a po jej zakończeniu musiałem jeszcze chwile posiedzieć i sio do domu. Na drugi dzień znów na chwile do szpitala. Nic mi się nie stało, a czas wolny spędzałem w domu. Tak samo było gdy dostawałem Tysabri. Wlew trwał godzinę. Drugą godzinę musiałem odsiedzieć po kroplówce na zydelku by poczekać czy aby nie dostałem uczulenia lub PML. To tylko jeden przykład, który podał mi lekarz w tej sprawie, a zapewne podobnych procedur i marnowania publicznych pieniędzy jest na pęczki.

Dzisiejszy dzień był mega nudny. Na weekend również nie zaplanowałem żadnej aktywności. Zjadłem zupę grzybową, a że grzyby są ciężko strawne to teraz szklaneczka Whysky z Colą na dobre trawienie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)