Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

wtorek, 11 lutego 2014

Kiedyś było...

Wczoraj znów byłem u stomatologa. Tym razem byłem ze zdjęciem panoramicznym całej paszczy. Okazało się, że mam wiele do zrobienia, a to dla tego, że rozszczelniły się stare, amalgamatowe plomby, które mam od 20 lat. Niby nic z tymi zębami się nie dzieje ale na rentgenie widać pod spodem jakąś lukę. No więc wczoraj został naprawiony stary ubytek.
Bardzo jest mi ciężko wsiąść samodzielnie na fotel stomatologiczny. Musiał mi pomagać i asekurować mnie stomatolog. Jak już znalazłem się dupą na fotelu to trzeba mi było nogi wciągać bo sam nie jestem wstanie tego zrobić. To wszystko jest strasznie upokarzające, a to dopiero początek mojego życia z tak poważnymi deficytami.
Sama czynność ubierania się do wyjścia i wszystkie czynności z tym związane trwały około 1,5 godziny. Pewnie mogło by to trwać krócej gdybym skorzystał z pomocy ale ja jej nie chcę. Chce sam bo dzięki temu czuję się jeszcze w jakimś małym stopniu człowiekiem, a nie kawałkiem mięsa do którego przytwierdzono głowę i mózg. Echhhhh....

Dzisiaj rano myłem się nad wanną. Wywróciłem się, a prysznic wyleciał z ręki. Nie trudno sobie wyobrazić, jak wyglądała łazienka zanim się ogarnąłem i zakręciłem wodę. Wszystko, łącznie ze mną mokre i śliskie. Do dupy takie życie, a wiem że nie będzie lepiej.

Nie narzekam bo ja nie mam takiego charakteru ani nie mam roszczeniowej postawy. Opisuję rzeczywistość i problemy, a że w tym życiu problemy stanowią zdecydowaną większość to jest jak jest. Nawet nie ma odskoczni od tego wszystkiego. Kiedyś było..... wszystko.

Wystarczyło 8,5 roku od diagnozy.

2 komentarze:

  1. choroba autodestrukcyjna rozkładająca ludzi na łopatki..ale uczy kochać i doceniać każdy dobry dzień, każdą chwilę samodzielności..Wielu zdrowym tego brakuje. Pozdrawiam gorąco! trzymaj się..wanny:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z całym szacunkiem, mój mąż za wszelka cenę stara się być samodzielny, również choruje tak jak ty, tylko że nikt sobie nie zdaje sprawy ile mnie kosztuje na każdym kroku ta jego samodzielność, gdy muszę wejść potem do takiej łazienki. Może warto aby ci ktoś jednak czasami pomógł. Z uwagi na te druga osobę. Ona też ma ciężko, może nawet ciężej.

    OdpowiedzUsuń

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)