Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

środa, 29 września 2010

Zbliża się powrót:)

Dziś miałem tragiczny poranek dlatego, że noc była nie przespana. Nie wdając się w szczegóły to co chwilę coś lub ktoś mnie budził. Wstałem rano, umyłem się lecz wszyscy mówili, że widać po mnie zmęczenie. Nie ogolony albo raczej zarośnięty jak zwierzak, a do tego rozczochrane włosy – tak wyglądałem rano. Można by powiedzieć, że wróciłem z ostrego pijaństwa. Byłem tak padnięty, że zrezygnowałem z rehabilitacji i poszedłem spać. Niestety ale i po śniadaniu nie było mi dane zmrużyć oka. Doszedłem do siebie dopiero kolo 13. Marta przyszła po mnie na rehabilitacje i jakoś się zebrałem. Byłem raczej biernym uczestnikiem rehabilitacji. Przez te moje codzienne nie dospania wzrosła spastyka nóg. Nie martwię się tym bo jak tylko odeśpię zaległości to wszystko wróci do normy. Tak właśnie było w weekend, w sobotę moje nogi były takie sobie ale w niedzielę były super.

Chciałem również napisać o zajęciach z psychologiem. Te w których ja uczestniczę prowadzi Magda. Magda… bardzo atrakcyjna kobieta. Nie chcę popełnić jakiegoś faux pas ale oceniam ją na 25 lat. Napisałbym coś więcej o jej urodzie ale może się okazać, że wpadnie na tego bloga i co ja potem zrobię? Do soboty jestem tutaj, a potem o ile nie zapomnę to zaktualizuję wpis. Na pewno nie musi się obawiać tego co napiszę ponieważ jest bardzo atrakcyjna – bardzo.
Ale do rzeczy. Magda organizuje takie spotkania. Rozmawiamy na nich o chorobie, o tym co się zmieniło, jakie nam towarzyszą uczucia. Generalnie chodzi o to aby umieć nazywać i mówić o tym co towarzyszy chorobie. Lubię te spotkania.

Powoli kończy się mój pobyt na Woli Batorskiej. Z jednej strony trochę nie chce się wracać, a z drugiej tęskni mi się już za swoimi śmieciami.

Wszędzie dobrze ale w domu najlepiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)