Stwardnienie rozsiane - diagnoza której nie życzę nikomu. Chciałbym pokazać, że ta diagnoza nie oznacza iż życie się kończy. Pragnę pokazać innym, że to życie wciąż jest, chodź może trochę inne, może trudniejsze ale to nie koniec. Czy jestem czasami załamany? Często, ale potem się podnoszę i maszeruje dalej z podniesionym czołem i z uśmiechem na twarzy.

Jeśli chodź trochę ten blog będzie pomocny dla Was chorych oraz dla Waszych rodzin to będę szczęśliwy. To właśnie jedna z tych rzeczy która dodaje mi sił.

Wojciech Mrugalski

środa, 13 lipca 2011

Było bosko i błogo:)

W niedzielę wybrałem się ogólnie na „spacer” i na basen. Wcześniej przetestowałem w wannie przydatność i zdolność mojej poranionej nogi do „basenowania”. Nogę wymoczyłem w wannie przez prawie 2 godziny. Test wyszedł pozytywnie. Można powiedzieć, że dosłownie krew mnie nie zalała.

Tak przetestowany i szczęśliwy wybrałem się na basen. Miałem dużo czasu w związku z tym zdecydowałem się na spożycie napoju chmielowego:) pod parasolkami na Rynku Głównym. Ponieważ było bardzo gorąco, a ja byłem bardzo spragniony więc pierwszy kufelek wchłonąłem dosyć szybko by nie powiedzieć, że zachłannie. W związku z tym zamówiłem drugie piwko
i teraz miałem zamiar delektować się otoczeniem i chwilą.
W połowie drugiego piwka poczułem działanie albo upału albo alkoholu
w głowie. Zrobiło się tak… błogo:). Absolutnie się tym nie przejmowałem. Przecież na trzeźwo chodzę jak pijany, a byłem na swoim wózku elektrycznym więc chodzenie mi raczej nie groziło. Od tej błogości zachciało mi się siusiu:) Trzeba było się zwijać i szukać odpowiedniej toalety. Na rynku jest z tym krucho ale wpadłem na pomysł. Przecież od niedawna otwarte jest nowe muzeum w podziemiach Rynku Głównego i Sukiennic. Musi być tam toaleta. No to jadę!

Podjeżdżam przed wejście, widzę niewielką kolejkę i czytam że bilety do muzeum można kupić z drugiej strony Sukiennic. No to jadę dalej. Patrzę na wejście do informacji i widzę… wielki stopień.



Raczej nie wjadę wózkiem elektrycznym, a nie wiadomo co mnie jeszcze czeka wewnątrz pomieszczenia. Zawracam i jadę z powrotem przed wejście do muzeum. Pytam się pracownika muzeum, jak mogę kupić bilet skoro nie mogę wjechać do kasy. Uprzejma miła pani poinformowała mnie, że w tym przypadku mogę kupić bilet bezpośrednio u nich w muzeum i zaprasza mnie do środka. Zakupiłem bilet – co mi tam. 11 zł to nie majątek. Mimo to najpierw musiałem skorzystać z toalety. Ufff co za ugla. Wszystko dostosowane do potrzeb i wymagań niepełnosprawnych, a potem jadę oglądać wystawę.
Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Muzeum robi niesamowite wrażenie. Wszystko ładnie przygotowane i eksponowane. Praktycznie przy każdym eksponacie dostępne są dotykowe ekrany multimedialne na których można dokładnie poczytać o prezentowanym eksponacie. W muzeum byłem prawie 2 godziny ale kompletnie nie czułem upływu czasu. Nie przypuszczałem, że minęło już tyle czasu.

Po wyjściu trzeba było szybko zbierać się na basen. Na basenie dobrze mi się pływało, a skutków działania alkoholu nie odczuwałem.

Do domu wróciłem o zmroku. Byłem zmęczony ale zadowolony z tego dnia tym bardziej, że nic nie wskazywało, że to będzie tak pozytywny dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie miło gdy się przedstawisz:-)