Mogiła zbiorowa zakonuSalezjanów na krakowskim cmentarzu Rakowickim |
Bolek zginął w Tatrach niedługo po swoich 35 urodzinach, które mu zorganizowali przyjaciele. To był wspaniały wieczór przygotowany na wzór benefisów organizowanych w krakowskim teatrze Stu. Teraz jak sięgam pamięcią wstecz do tego benefisu to widzę Bolka, który chichrał się od ucha do ucha. To wówczas ostatni raz go widziałem.
Ks. Bolek był ode mnie starszy o 12 lat. Wydawał się ze względu na różnicę wieku taki stary, a duchem był jak ja i my wszyscy. Dzisiaj jestem od niego starszy o 2 lata i nie czuję się staro. W tej swoje normalności potrafił opowiadać o Bogu w taki sposób, że za tą jego wiarą, która się udzielała wszystkim szły tłumy młodzieży, tej normalnej i tej zbuntowanej – takiej jak ja. To przy nim stawałem się łagodny i czułem kojący spokój na duszy. Myślałem, że nigdy nikogo już takiego nie spotkam.
I co? Myliłem się!. Niezbadane są wyroki Boskie!
Za to, że nie byłem u niego przez 14 lat będę się w piekle smażył. Wieczne odpoczywanie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie miło gdy się przedstawisz:-)